Był trzeźwy. Jego przygarbiona postura była podobna do tej, gdy był pod wpływem alkoholu. Ale tym razem tak nie było. Jego spojrzenie było świadome, a słowa wypowiadał wyraźnie. Zero oznak upojenia alkoholowego.
Westchnęła i przejechała ręką po potarganych włosach. Nie miała ochoty na rozmowę z ojcem. Kiedy był zły, był nieobliczalny. Kiedy się złościł, był wstanie zrobić absolutnie wszystko. Jego awantury słyszeli wszyscy sąsiedzi i przechodnie na ulicy. Starała mu się nie wchodzić w drogę, lecz czasami jej się nie udawało. Tak jak teraz. Ale tym razem był mały wyjątek. Był trzeźwy.
– Odpowiesz mi czy nie?! – złość rozrastała się w nim jak korzenie potężnego drzewa.
– Byłam się przewietrzyć – odparła w końcu.
– Dlaczego nie powiedziałaś, że wychodzisz? – dopytała matka.
– A po co wam to wiedzieć? – uniosła pytająco brew.
– Masz nam mówić, kiedy wychodzisz z domu. Wiesz, jak się denerwowaliśmy?! – tym razem głos zabrał mężczyzna.
– Kiedyś nawet nie zauważyliście, że mnie nie ma – rzuciła i podeszła do drzwi swojego pokoju, chwytając za klamkę.
– Jest jeszcze jedna kwestia – oznajmił ojciec.
Ponownie westchnęła i przymknęła powieki. Odwróciła się gwałtownie w kierunku rodziców. Uniosła brwi do góry, jakby chciała powiedzieć, że czeka na ich słowa.
– Matka powiedziała mi jak ją potraktowałaś. Masz się odnosić do niej z szacunkiem, tak jak każde dziecko odnosi się do matki – powiedział stanowczo.
– A dlaczego ona przez ostatnie lata nie zachowywała się wobec mnie tak, jak powinna zachowywać się matka?!
Koniec. Tama szczerości puściła. Ona dobrze wiedziała, że za chwile w domu rozpętać się może niemała awantura, jednak nie potrafiła nie przedstawić im swoich racji.
– Puszczasz się?! – czterdziestokilkulatek ponownie uniósł głos, ignorując wcześniejsze słowa córki.
– Że co proszę?! – oczy niemal wypadły jej z orbit.
– Pytałem czy się puszczasz – powiedział już nieco spokojniej.
– Czy wyście wszyscy poszaleli?! – tym razem to ona uniosła głos. – Myślicie, że teraz pozwolę wam wejść buciorami w moje życie? Dopiero co udało mi się wszystko posklejać! Myślicie, że teraz kiedy obiecaliście mi, że przestaniecie pić, tak od razu zapomnę o tym, co działo się kiedyś?! Myślicie, że jednym obiadkiem załatwicie sprawę?! Mylicie się! Grubo się mylicie! Jestem zmęczona życiem z wami! Jestem zmęczona wami! – nie zważała na to, jak ostro zabrzmią te słowa, była szczera.
Rodzice zamilkli i wpatrywali się w nią. Nie wiedziała czy dlatego, że nie odpowiedziała na ich pytanie czy dlatego, że powiedziała tyle bolesnych słów na raz. Najsmutniejsze było to, że nie żałowała ani jednego półsłówka.
– A dla waszej świadomości… nie wszyscy są tak skrajni jak wy – skwitowała i zniknęła za drzwiami pokoju.
Przekręciła klucz w zamku i oparła się o zimną ścianę. Opadła po niej na podłogę i ukryła twarz w dłoniach. Zaczęła łkać. Jej ciałem zawładnął szloch. Jej klatka piersiowa niemiarowo unosiła się i opadała, wstrząsając jej ciałem.. Ostatnimi czasy płakała znacznie częściej.
Podpełzła do łóżka i położyła się na starym materacu. Nie miała siły na nic więcej. Sama nie wiedziała kiedy odeszła do krainy Morfeusza.
~***~
Obudziła się po kilku godzinach. W mieszkaniu panowała cisza i ciemność. Spojrzała na zegarek, stojący na jej biurku. Było grubo po północy. Przetarła zaspaną twarz i wyszła z łóżka. Przekręciła klucz w drzwiach, a następnie je uchyliła. Wystawiła głowę, by nasłuchać, czy jej rodzice już śpią i szybko weszła do łazienki, zamykając się w niej.
Spojrzała w lustro. Była blada, a oczy miała podkrążone i zaczerwienione. Dopiero wtedy poczuła, jak mocno boli ją głowa. Pulsowanie w skroniach chwilami było nie do zniesienia. Zrzuciła z siebie ubranie i zauważyła wówczas, że kości jej ciała nadal są bardzo widoczne. Od wielu lat walczyła, by choć trochę przybyć na wadze. Nic z tego. Wieczny stres nie pozwalał jej, by waga wzrosła. Przestała się tym martwić już jakiś czas temu.
Weszła pod prysznic i zmyła z siebie ciężar całego dnia. Poczuła że wszystkie mięśnie jej się rozluźniają. Poczuła, że pulsujący ból w skroniach słabnie. Przymknęła powieki stała pod gorącą wodą. To była ta chwila. Chwila ukojenia i wyciszenia.
Spłukawszy pianę z ciała i włosów wyszła spod prysznica. Wytarła się w biały gruby ręcznik i przebrała się w ciepłą piżamę. Doprowadziła się do porządku, wykonując wieczorną toaletę i po chichu wyszła z łazienki.
Zamykając drzwi swojego pokoju odetchnęła z ulgą, uświadamiając sobie, że nie zbudziła żadnego domownika
Ułożyła się wygodnie w łóżku i chwyciła leżący na niej telefon. Na ekranie widniało kilka nieodebranych połączeń oraz nieodczytane wiadomości. Wszystko od niego.
Martwił się o nią, ale ona nie wiedziała, co może mu odpowiedzieć. Ostatnimi czasy zachowuje się w jego towarzystwie jak kretynka. Jak mogła obrać to w odpowiednie słowa?
Odłożyła telefon na bok. Ułożyła się do snu i nie musiała długo czekać, aż Morfeusz ponownie otworzy przed nią wrota swej krainy.
~***~
Punktualnie o siódmej zabrzmiał budzik. Dość chwiejnie wstała z łóżka i podeszła do szafy. Wybrała z niej ubrania, które momentalnie na siebie włożyła. Spakowała potrzebne podręczniki do torby i spojrzała na szare niebo za oknem. Westchnęła i opuściła pokój. Słyszała, że rodzicielka krząta się po kuchni. Nie miała jednak ochoty na zbędną konfrontację. Umyła twarz i zęby. Nałożyła delikatny makijaż, a włosy spięła w kucyk. Nie potrzebowała nic więcej. Nie chciała poprawiać Pana Boga tak jak robią to inne dziewczyny z jej szkoły.
Wyszła z łazienki i podeszła do wieszaka na ubrania. Włożyła leżące obok niego buty i zaczęła narzucać na siebie kurtkę, gdy z kuchni wyłoniła się kobieta.
– Chodź, przygotowałam Ci śniadanie – powiedziała wycierając dłonie w cienki ręczniczek.
– Nie mam ochoty na śniadanie – skłamała.
– Nie żartuj, nie możesz iść do szkoły głodna – nie ustępowała matka.
– Nie jestem – wycedziła przez zęby, otwierając drzwi do pokoju i biorąc z niego swoją torbę.
– O której wrócisz? – usłyszała w progu.
– Nie wiem – skwitowała, zamykając drzwi.
Przemierzała drogę. Tą samą drogę. Dzień w dzień te same budynki. Patrząc na swoje życie porównując je do drogi prowadzącej do szkoły mogła dostrzec ogromne podobieństwo. Jej życie jest przecież szare, mdłe i żałosne. Nie ma miejsca na odskocznię od normy czy chwile radości. Tak samo jest z drogą. Na początku może być ciekawa, zaskakująca. Ale kiedy pokonuje się ją dzień w dzień, przestaje być tak ciekawa i ekscytująca. Staje się mdła i żałosna.
O ósmej rozbrzmiał dzwonek. Kobieta w podeszłym wieku weszła do klasy. Zasiadła za biurkiem poprawiając okulary spoczywające na jej nosie. Odczytała listę obecności, po czym wstała z niewygodnego krzesła.
– Ostatnio zadałam wam pracę domową. Mieliście spojrzeć na życie przez pryzmat kilku wybranych przykładów z literatury, ale także własnych przeżyć. Czytając wasze prace, ręce i szczęka opadły mi do samej ziemi. Nie wiedziałam, że gdy przebrnę przez strony przepełnione lekkością, brakiem powagi i estetyki, napotkam kwintesencję tego zadania. Bardzo chciałabym, aby jedna z uczennic odczytała swoją pracę – powiedziała.
Wszyscy uczniowie rozejrzeli się po klasie zerkając na kolegów. Nikt nie spojrzał na nią. Nikt nie spodziewał się, że to chodzi właśnie o nią. Nauczycielka spojrzała w jej kierunku. Była w szoku. Chciała znaleźć się poza tą klasą. Nie chciała, by ludzie dorzucali jej jeszcze słowa takie jak: „kujon”. Wszystkie epitety, jakimi obrzucali ją rówieśnicy, wystarczały.
– Olivio, czy możesz odczytać twoją pracę? – poprosiła kobieta.
– Nie wiem czy to dobry pomysł – wycedziła spuszczając wzrok.
– Nie denerwuj się. Chodź tu proszę na środek.
Westchnęła, odsunęła krzesło i podeszła do kobiety niepewnie stawiając stopy. Kobieta wręczyła jej pracę i szeroko się do niej uśmiechnęła. Nie pozostało jej nic innego, jak sprostanie zadaniu, jakie postawiła jej nauczycielka.
______________________________
Hej Kochane!
Znów jestem opóźniona, ale to przez to, że doba jest dla mnie zbyt krótka. :(
Męczyłam się nad projektem z WOS-u i niestety zeszło mi na to bardzo wiele czasu.
Ale już jestem i czekam na Wasze opinie. :)
Mnie osobiście nie bardzo podoba się ten rozdział. :/
Znów jestem opóźniona, ale to przez to, że doba jest dla mnie zbyt krótka. :(
Męczyłam się nad projektem z WOS-u i niestety zeszło mi na to bardzo wiele czasu.
Ale już jestem i czekam na Wasze opinie. :)
Mnie osobiście nie bardzo podoba się ten rozdział. :/
Całuję!
Kolorowa Biel ❤
Kolorowa Biel ❤