piątek, 19 czerwca 2015

Dziewiąta rzeczywistość

          Nie wiedziała, co może rozumieć przez słowa, które wydobyły się w jego ust. Odskoczyła od niego jak poparzona. Spojrzała na niego.
– Co masz na myśli? – zapytała.
– Spokojnie – powiedział gładząc jej kolano. – Zaczynają się zawody. Nowy sezon.
– Mhm. Rozumiem – burknęła.

          Ale czy rozumiała? Z pewnością. Wiedziała, że skoki to jego życie. Wiedziała, że stawia je bardzo wysoko. Wiedziała, że jest głodny skoków. Głodny zwycięstw.
– Na treningach idzie mi coraz lepiej, czas przekonać się o moich siłach na zawodach – powiedział.
– Będziesz najlepszy, jestem tego pewna – uniosła nieznacznie kąciki ust.
– Uśmiechnij się – powiedział dotykając jej policzka.
– Uśmiecham się – kąciki ust uniosły się jeszcze wyżej.
– Ale tak szczerze – szepnął.
– Nie mogę – wydusiła z siebie, a niewyraźny uśmiech spełzł jej z twarzy. – Nie mogę, bo wiem, że kiedy wyjedziesz oszaleję.
         
Tym razem to on nie wiedział, co ma rozumieć przez te słowa. Uniósł brwi ku górze i czekał, aż go oświeci.
– To znaczy. Nie będę miała odskoczni. Nie będzie miał mnie kto denerwować – szturchnęła go w bok. – Będę tęsknić.
– Spokojnie, jeszcze nie wyjeżdżam – uśmiechnął się.
– No właśnie, kiedy wyjeżdżasz?
– Za tydzień – powiedział.
– Szybko – zauważyła.
– Ale wrócę równie szybko – zapewnił.
– Mhm – potaknęłam i znów przyłożyła policzek do jego torsu.
         
Lubiła czuć jego ramię na swoim ciele. Lubiła czuć jego zapach w swoich nozdrzach. Lubiła widzieć jego uśmiech. Lubiła czuć bicie jego serca. To wszystko dodawało jej otuchy. Pomagało zwalczać problemy. Było jej przykro. Nie chciała, żeby wyjeżdżał. Nie chciała, żeby ją zostawiał. Jednakże wiedziała, że nie ma innego wyjścia. Wiedziała, że nie jest w stanie zrezygnować ze swojej pasji. Ona z pewnością też by tego nie zrobiła.

          Siedzieli w milczeniu, wpatrując się przed siebie. Kreślił delikatne kółka na cienkim materiale koszulki przykrywającej jej ramię. Uśmiechał się do siebie. Lubił takie chwile. Lubił popołudnia spędzone w jej towarzystwie
– To, co robimy? – zapytał w końcu.
– Nie wiem. A co chcesz robić? – zapytała nie unosząc głowy.
– A na co masz ochotę?
– Sama nie wiem – westchnęła.
– Może pójdziemy na spacer? – zaproponował.
– Jest zimno – odparła.
– A może pójdziemy do kina?
– Nie ma nic ciekawego – skwitowała.
– Może przejażdżka samochodem?
– W okolicy nie ma nic ciekawego – ucięła.
– No to co chcesz robić? – zapytał zrezygnowany.
          Oderwała głowę od jego klatki piersiowej i spojrzała na niego.
– Chcę po prostu spędzić z tobą trochę czasu – powiedziała z delikatnym uśmiechem na ustach.
– W takim razie chodźmy coś zjeść – rzucił.
– Mam lepszy pomysł. Przygotujmy coś tutaj – zaproponowała.
– Gotowanie z tobą? – uniósł brew.
– Coś ci nie pasuje? – zapytała.
– Cudownie – powiedział i przelotnie pocałował ją w czubek głowy.
          Zaczęli się śmiać. Uniosła lekko jego koszulkę odsłaniając kawałek umięśnionego brzucha. Spojrzał na nią poważnie. Zapadła cisza. Oboje byli bardzo poważni. Jej dłoń powoli się poruszyła. Nie wiedział, czego może się spodziewać. Po sekundzie wybuchł śmiechem. Dziewczyna zaczęła go łaskotać. Nie został jej dłużny. Łaskotali się przez dłuższą chwilę, aż w końcu wylądowali na miękkim dywanie.
          Przygniótł ją swoim ciałem. Podparł się na łokciach i spojrzał na jej twarz. Odgarnął kilka niesfornych kosmyków z jej buzi i spojrzał w jej jasne tęczówki. Były piękne. Zbliżył swoje wargi do jej i złączył je w subtelnym pocałunku. Jakaś niewidzialna siła wręcz ciągnęła go do niej. Nie potrafił tego opisać, ale jednocześnie nie potrafił też temu zaprzestać. Rozłączył ich wargi i spojrzał na nią przepraszającym wzrokiem. Westchnął.
– No, to zabierajmy się do roboty! – powiedział energicznie wstając i wyciągając dłoń, by pomóc jej wstać.

          Ujęła wysuniętą w jej stronę rękę i zwinnym ruchem podniosła się do pozycji stojącej. Poszła za nim do kuchni i oparła się tyłem o blat.
– Co robimy? – zapytała.
– Co ty na zapiekankę? – zapytał otwierając lodówkę.
– Jestem na tak.
– Świetnie bierz nóż, zaraz podam ci warzywa.
          Wspólnie przygotowywali posiłek. Śmiali się i żartowali. Śmiech zakończył się, gdy skaleczyła się w palec. Upuściła nóż i głośno syknęła.
– Co się stało?! – zapytał, pospiesznie podchodząc do niej.
– Nic takiego – potrząsnęła ręką.
– Skaleczyłam się tylko.
– Pokaż – zażądał.
– Spokojnie, to nic wielkiego – zapewniła.
– Pokaż – powiedział wyciągając dłoń, by pokazała mu ranę.
          Westchnęła i położyła rękę na jego dłoni. Przyjrzał się jej. Skrzywił się w grymasie bólu i zniknął w korytarzu. Zastanawiała się, co też znowu wymyślił. Po chwili zjawił się powrotem, trzymając w prawej ręce apteczkę. Uniosła brew w geście niedowierzenia.

– No co? Trzeba to opatrzyć. Jest dość głęboka – powiedział, wyciągając wodę utlenioną.
– Przesadzasz – powiedziała nadstawiając skaleczony palec.
         
Syknęła z bólu i skrzywiła się. Nie było to najprzyjemniejsze uczucie. Zwinnie opatrzył ranę plastrem i odłożył apteczkę na swoje miejsce. Ona wstała i umyła nóż pod bieżącą wodą. Wytarła go w ręczniczek i usiadła na swoim miejscu.

– O nie, nie będziesz już miała styczności z takimi narzędziami! – zawołał w wejściu.
– Dlaczego?! – oburzyła się.
– Bo nie umiesz się nimi posługiwać – uciął.
          Popatrzyli na siebie z ukosa. Żadne z nich nie dawało za wygraną i wpatrywało się w drugiego jeszcze intensywniej. W końcu złość przerodziła się w śmiech. Śmiech, który towarzyszył im przez resztę wieczoru.  



~***~

          Stanął przed kamienicą. Zgasił silnik i spojrzał na nią. Nadal siedziała w tym samym miejscu pasażera tuż obok niego. Nie rozpięła pasów. Po prostu wpatrywała się w przednią szybę. Poruszył się w fotelu i również utkwił wzrok w przedniej szybie.
– Jesteśmy – powiedział.
          Obserwował ją katem oka. Pokiwała głową. Nie poruszyła się. nie odrywała wzroku od szyby. Zastanawiało go, co krąży po jej głowie.

– Dziękuję – powiedziała w końcu powolnie zwracając się w jego stronę. – Ten dzień był naprawdę udany.
– Nawet patrząc przez pryzmat tego? – wskazał na opatrzony palec dziewczyny.
– Nawet. Nie pierwszy i nie ostatni raz – uśmiechnęła się blado.
– W takim razie musimy go powtórzyć.
– Z pewnością – szepnęła.
          Patrzyli na siebie przez chwilę. On uwielbiał patrzeć na jej twarz, a ona nie wiedziała, co powinna powiedzieć. Oboje nie chcieli przerywać tego momentu. W końcu westchnęła i przeczesała dłonią gęste włosy na głowie.

– Wiem, że powiedziałam, że już więcej tego nie zrobię, ale nie mogę – wydusiła z siebie.
         
Zmarszczył czoło. Po raz kolejny jej słowa wydawały mu się niejasne. Lustrował jej twarz, aż w końcu pochyliła się nad nim i zatopiła swoje wargi w jego. Trwało to raptem kilka sekund, ale dla niego to wystarczyło. Jego serce ponownie przeżywało uniesienie. Nie wiedział, jak rozczytać tę oznakę, ale wiedział, że jest to niebywale przyjemne uczucie.
          
Oderwała się od niego. Dotknęła opuszkami jego ust, a następnie policzków. Gładziła kciukami jego zaróżowioną skórę. Uśmiechnęła się do niego, szepnęła mu ciche „przepraszam” i wyszła z samochodu, pospiesznie znikając za ciężkimi drzwiami budynku.
          Stanęła przed drzwiami. Jak zwykle musiała wziąć kilka oczyszczających wdechów, by przygotować się na to, co mogło czekać na nią za tymi starymi, ciężkimi drzwiami. Odchrząknęła i wcisnęła klamkę. Drzwi były zamknięte. Zanurzyła rękę w kieszeni kurtki i wyjęła z niej klucze. Powolnie i precyzyjnie włożyła je do zamka i cicho przekręciła. Zamek ustąpił, a ona wcisnęła klamkę. Weszła do mieszkania. Panowała w nim cisza, ale w kuchni paliło się światło. Zrzuciła z siebie kurtkę.
– Kto to był? – usłyszała głos rodzicielki.

          Uniosła wzrok i nie wiedziała skąd matka wyrosła kilka metrów przed nią. Uniosła pytająco brew i zaczęła ściągać ciężkie buty.
– Matka cię o coś pytała – usłyszała ojca.
– Ale ja nie mam ochoty odpowiadać – powiedziała krzyżując ręce na piersi.
– To ten Twój fagas?! – uniósł głos.
– O kim ty mówisz? – pokręciła głową.
– No tak. Bogaty?! – krzyknął.
– O co ci chodzi? – sfrustrowała się.
– Ma taki samochód, jasne że bogaty. I co? Sponsoruje cię?! – zarzucił.
– O czym ty do cholery wygadujesz?! – wrzasnęła.
– Nie odzywaj się tak do mnie! – zrobił chwiejny krok w jej kierunku.
– Piłeś – wycedziła przez zęby.
– Nie twój zasrany interes! – wrzasnął tak głośno, że odrobina śliny skapnęła mu na brodę.
– Nienawidzę was – wychrypiała.
– Nie będziesz się z nim spotykać. Zabraniam ci! – machał chwiejnie palcem.
– Jako kto?
– Jako twój ojciec, gówniaro!
– Dla twojej wiadomości, ojca nie mam już od bardzo dawna – wydusiła z siebie i zniknęła za drzwiami swojego pokoju z hukiem je zamykając.
          Przekręciła kluczyk w drzwiach i osunęła się po nich na zimną podłogę. Skryła głowę między kolanami i zaczęła cicho łkać.
          Byli jej rodzicami. Jak mogli myśleć o niej w ten sposób? Jak mogli uważać ją za… za kobietę lekkich obyczajów. Przecież nie dawała im do tego powodów, prawda? Ale skoro uchodzi za taką szkole, ojciec i matka widzą to, co rówieśnicy, to może faktycznie ma się czym martwić?
          Przecież on jest jej najlepszym przyjacielem. Jedynym. Nie ma między nimi nic, prócz zwykłej przyjaźni. Lubią ze sobą spędzać czas. Lubią rozmawiać, śmiać się, żartować. To wszystko.
          Skłamałaby, gdyby powiedziała, że go nie kocha. Kocha go. I to nawet bardzo. Ale nie jest to tego rodzaju miłość. Kocha go jak… jak brata. Tak jej się bynajmniej wydawało.
          A te pocałunki? Przecież nic nie znaczą. Za równo on jak i ona wypowiedzieli się na ich temat. Między nimi nie ma żadnego niezdrowego uczucia. Nie ma pożądania. Nie ma pragnienia. Jest tylko miłość. Braterska miłość.
         
Przeczesała kościstymi palcami włosy. Podniosła głowę. Spojrzała w okno, przez które wpadało jasne światło księżyca. Pociągnęła  nosem i otarła oczy. Podniosła się i podeszła do okna. Przysiadła na parapecie i oplotła się ramionami. Wieczór był spokojny.
          Wzięła kilka głębszych oddechów i podeszła do biurka. Wyjęła kluczyk z kieszeni i włożyła go do małego zameczka jednej z szuflad biurka. Przekręciła go, otwierając szufladę. Wyjęła z niego tablet. To urządzenie pochłonęło wiele jej odłożonych pieniędzy, na które pracowała całe lato.
         
Włączyła go i usiadła na łóżku. Skrzyżowała nogi i zaczęła pisać e-maila.


Witaj Irmino,
dawno się nie odzywałam, wiem. Nie myśl, że o Tobie zapomniałam. Wszystko ostatnio się komplikuje. Sytuacja między mną, a rodzicami jest bardzo napięta. Czasami wydaje mi się, że to wszystko mnie przerasta. Że jestem sama, malutka wobec tego wszystkiego…
Tęsknię za Tobą. Pamiętasz nasze wspólnie spędzone lato? Te kilka tygodni? Dla mnie było ono niezapomniane.
Odpisz.
 
Całuję, Olivia

          Wysławszy wiadomość wyłączyła urządzenie, podniosła się z łóżka i skryła przedmiot w biurku. Zrzuciła z siebie ubrania. Wyjęła z kieszeni spodni telefon, a odziana w bieliznę, skierowała się w stronę łóżka. Ułożyła się na nim i nakryła kołdrą. Jej ciało przeszedł dreszcz. Przymknęła powieki i zasznurowała usta. Spojrzała w trzymany w dłoni telefon. Nie było w nim żadnej wiadomości. Nic.
          Rzuciła go w róg łóżka. Zacisnęła mocno powieki i ponownie zaczęła płakać. Do twarzy przycisnęła poduszkę, by stłumić przedzierający się przez jej krtań krzyk. Jej ciało poruszała się pod wpływem wstrząsu wywołanego niepohamowanym szlochem. Nie wiedziała, co się z nią dzieje. Wiedziała, że jest bezsilna. Wiedziała, że jest sama.
          Otarła dłońmi twarz, wzięła głęboki oddech i pozwoliła swojemu umysłowi ochłonąć. Oddychała spokojnie i miarowo, stopniowo się uspakajając. Sama nie wiedziała kiedy Morfeusz wciągnął ją do swojej krainy. 


____________________________________
Hej Miśki! :*
Jestem z kolejną, dziewiątą już rzeczywistością. ;)
Jak pewnie zauważyłyście, rozdział jest dłuższy od poprzednich. Doszłam do wniosku, że posklejam niektóre rozdziały w jedność, ponieważ bez tego byłyby takie... nijakie. ;)
Jak Wam się podoba? :)

Całuję!
Kolorowa Biel

16 komentarzy:

  1. Rozdział jest niesamowity...
    Wspaniale się go czytało. Dobrze, że wyjeżdża tylko na sezon... Ale czy aby na pewno na skoki? Trochę mnie to zastanawia... Ale mogę się mylić... No cóż... Pewnie nie okłamał by Olivii...
    Smutno mi się zrobiło jak Olivia wróciła do domu... Ta awantura z rodzicami... No dziewczyna nie ma łatwo...
    Cieszę się, że mogę czytać takie ideały :)
    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny :*
    Kinga...

    Ps.: Wpadniesz...? Zapraszam... :)
    http://byc-kims-dla-kogos.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zawsze świetny :*
    Dobrze, że wyjeżdża tylko na trochę , a nie na zawsze , nawet nie wiesz jaki kamień spadł mi z serca...
    Jest Olivii teraz bardzo potrzebny.
    Nie mogę uwierzyć w to że to właśnie rodzice są tak nie odpowiedzialni i postrzegają tak wlasnie Olivie ..
    Czekam nn :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział,zresztą jak zwykle, genialny!♥
    Czyli jednak Stefan nie wyjeżdża na długo,ale tylko na zawody. A już myślałam,że zostawi Olivię samą.
    A jej ojciec... Brak słów... Jak można tak traktować dziecko? I jeszcze obiecywać,że zaprzestanie się pijaństwa,ale przecież alkoholizm to choroba i powinno się ją leczyć,a nie tylko próbować na własną rękę.
    Czekam na kolejny i weny życzę!
    Pozdrawiam!♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Melduję się ♥
    Ja ci dam "nijakie" :D Rozdział równie świetny, jak wszystkie poprzednie!
    Matko jedyna, nawet nie wiesz, jak mi ulżyło. Stefan wyjeżdża "tylko" na konkursy, bo byłam bliska zawału... Oby szybko wrócił. Olivia go potrzebuje, bo jak widać, na własnych rodziców nie ma co liczyć. Nie rozumiem tych ludzi. Jak można odzywać się i w ogóle traktować tak własne dziecko? To już trzeba mieć serca z kamienia. W dodatku praktycznie na każdym kroku mieli ją za "pannę spod latarni". Szkoda słów, naprawdę... Mam nadzieję, że ta sytuacja jakoś się unormuje, przede wszystkim za zasługą naszego kochanego Kraftiego, chociaż na pewno nie będzie łatwo...
    Weny i buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Już się bałam, że Stefan wyjedzie na długo! A ojciec?...Szkoda gadać!
    Wiesz co? Olivia powinna wyjechać razem ze Stefanem, by miała idealną odskocznie... No i może dziewczyna w końcu się odważy i powie wszystko co czuje..<3
    Buziaki!
    I zapraszam do siebie!:**
    http://mr11-bvb.blogspot.com/2015/06/osiem_19.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta długość jest o wiele lepsza!
    Bardzo mi się podoba :D
    Olivia i Stefanek to taki idealny duet :) Strasznie do siebie pasują, a widać że mają się ku sobie.
    Czekam na to, aż ona w końcu się przełamie i zrobi odważniejszy krok w stronę czegoś więcej.
    Weny i buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo mi się podoba, że rozdział jest dłuższy :) Mogłam w pełni odpłynąć w historii Oliwii :)
    Widać, że między nią a Stefanem zaczyna rodzić się jakieś głębsze uczucie :) No wygląda na to, że ojciec naszej bohaterki długo bez alkoholu nie wytrzymał...
    No nic, czekam na następny i życzę dużo weny!
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się z innymi. Ta długość jest znacząco lepsza, ale rozdział równie wspaniały jak jego poprzednicy!
    Będą to Ci powtarzała chyba w nieskończoność, ale uwielbiam twoje opowiadanie i to jak piszesz.
    Olivia i Stefan są świetnym duetem. Przyjaciół? No właśnie. Wydaje mi się, ze oboje okłamują siebie nawzajem. Powinni zastanowić się głębiej kim naprawdę dla siebie są i kim chcą być.
    Do następnego :*
    Buziaki ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Ech, jak ojciec może sądzić, że Olivia jest prostytutką? -.-' Matka wcale nie lepsza, też tak uważa, bo nie sprzeciwia się mężowi -.-'

    Kamień z serca, że Stefan wyjeżdża tylko na zawody, ale tak czy siak, wyjeżdża :(

    Zaintrygowała mnie postać tajemniczej kobiety imieniem Irmina. Kto to jest? Kim jest dla Olivii? Mam nadzieję, że odpowiedź nadejdzie szybko :)

    Rozdział świetny, jak zawsze. Czekam z niecierpliwością na kolejny.

    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział jest po prostu cudowny ^^
    Dobrze iż Stefan wyjeżdża tylko na sezon a nie na dłużej. Jest Olivii bardzo potrzebny i byłoby jej jeszcze ciężej gdyby wyjechał na dłużej. Widać że między nimi rozkwita jakieś głębsze uczucie :) aż nie mogę doczekać się następnego rozdziału! :) Pozdrawiam i czekam na następny! <3 Całuski! :* :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Spóźniłam się ciut, ale ostatnio u mnie też się wszystko komplikuje i nie ma nawet czasu zostawić po sobie przyzwoitego śladu... ;/ Wybacz mi, kochana. ;*
    Pierwsze słowo, które wykrztusiłam po przeczytaniu? Z racji, że znasz moje podejście do jednego języka, to nie będzie dla Ciebie zdziwieniem moja reakcja. ^^
    Otóż przeczytałam i pierwsze, co z siebie wydusiłam to: schön...
    Kochana, bo to właśnie jest takie schön. Pod każdym możliwym tego względem, naprawdę.
    Tak wiele w tym uczuć. Istna karuzela. Od zabaw i beztroski Stefcia i Olivi, po tę sytuację w jej domu. To straszne, po prostu...;/ Tak strasznie jest mi jej szkoda. Może ta matka powinna rzucić w cholerę tego 'mężulka', pożal się Boże -.-, i spróbować de facto żyć razem z córką, budując nową trwałą więź? Może gdyby Olivia porozmawiała z matką? Sądzę, że to byłoby najlepsze rozwiązanie. Szczera rozmowa, o tak. To lek na wszystko i wg mnie bez sensu jest betonować się od matki. Uważam, że ona naprawdę się stara i jej wysiłki powinny zostać docenione chociaż w minimalnym stopniu. Szkoda mi jej... Szkoda mi też Olivii, co jednak nie sprawia, iż akceptuję jej zachowanie względem rodzicielki. Ja jednak odważę się jej bronić, jednakże nie zapominając o jej winach w przeszłości, rzecz jasna. :)
    Druga sprawa... Stefan, Olivia i ich pocałunki. Łohooo...
    Nie, to nie jest przyjaźń. Teraz to zauważyłam. To miłość. Ogromne uczucie, które wypełnia ich serduszka. Mam nadzieję, że niedługo się przełamią. Wierzę w to... Wówczas zdecydowanie łatwiej im się żyło. A przynajmniej mam taką nadzieję. Ech, piękna ta miłość, lecz jakże trudna, czyż nie?
    Na dodatek ten e-mail... Ciekawa kim jest owa Irmina. Intrygujące. Może jakaś dawna przyjaciółka dziewczyny? Nie wiem, nie wiem, lecz czekam niecierpliwie na wyjaśnienie wszystkich niewiadomych! :D
    Kocham! ♥
    Całuję. ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. Znowu się powtórzę, ale nie znoszę rodziców Olivii, żeby tak traktować córkę... Naprawdę jest mi jej żal :(
    Kolejny pocałunek ze Stefanem? hmmm tych dwoje ma się ku sobie i mam nadzieję, że nawet wyjazd Krafta na zawody nie wpłyną na ich relacje :)
    Czakm na nowy rozdział z nieciepliwością :D
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Ojciec chyba za bardzo wczuł się w swoją rolę i odrabia zaległości za wszystkie lata.Pewnie,bo przecież każdy chłopak to od razu sponsor i bogaty snob!A tak na serio chyba zmienię zdanie o jej rodzicach a przynajmniej o jednym ;)Pocałunek ze Stefanem.Niby przyjaciel ale jednak coś więcej.Brat ale więcej niż brat.Ochłonęłam,ponieważ ten wyjazd to nic poważnego.Tylko (aż) nowy sezon i chyba będzie bardzo udany :) Była bym zaspokojona ,gdybym wiedziała:Kto to ta Irmina?Oczywiście czekam na następny.Dużo weny i buźki :***
    P.s Zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Rodzice... naprawdę mnie osłabiają. Czy oni nie potrafią pomyśleć logicznie i trzeźwo? Tak, na pewno ich córka się sprzedaje. Oczywiście to takie oczywiste! A relacja Oliwia-Stefan jest taaakaaa słodka *.* I kim jest Irmina?

    Buziaki,
    British Lady

    OdpowiedzUsuń
  15. Dopiero dziś udało mi się przeczytać rozdział, ale za to pochłonęłam go bez odrywania oczu od ekranu. Rewelacja!
    Czyli Stefan wyjeżdża na zawody. Tylko. A może aż? Dla Olivii to na pewno będzie ciężki czas. Zwłaszcza, że z rodzicami nigdy nic nie wiadomo...
    Nie rozumiem tylko, dlaczego dziewczyna wmawia sobie, że do Stefana czuje tylko braterską miłość? Czy naprawdę chciałaby całować się ze swoim bratem? To na pewno jest coś więcej. Szkoda, że tak się kryją ze swoim uczuciem. Jednak liczę na to, że kiedyś przyznają się przed sobą, że się kochają. Chyba, że coś się zmieni. Kto wie, co się wydarzy, gdy Stefan wyjedzie?
    I jeszcze ta Irmina...
    Pisz szybko kolejny rozdział. Czekam!
    Pozdrawiam! :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kolejny raz czarujesz! Aż miałam motylki w brzuchu czytając o "uniesieniu Stefana" jak to ładnie określiłaś. No po prostu cudo ♥
    Ta dwójka musi być razem! Nawet jeśli Olivia nie czuje pożądania, to chyba nawet lepiej. Przecież zawsze na drodze do prawdziwej miłości musi pojawić się przyjaźń. Mam nadzieję, że tak będzie tym razem :)
    Ręce mi opadają nad jej rodzicami. Już myślałam, że będzie wszystko dobrze a tu znów się zaczęło... Nie wiem jak dziewczyna poradzi sobie bez Stefana.
    Rozdział tak cudowny, że aż brak mi słów ♥ JESTEŚ GENIALNA!

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń