– Proszę powiedziała – odwracając się w ich kierunku.
Z uchylonych drzwi zerkała na nią Irmina.
– Kochana, wyglądasz rewelacyjnie! –pisnęła.
Ponownie spojrzała w swoje odbicie. Długie włosy ciasno spięła w luźny warkocz. Nałożyła delikatną warstwę makijażu, a ciało przyodziała najładniejszą sukienką, jaką kiedykolwiek posiadała. Spojrzała na swoje stopy odziane w czarne, klasyczne szpilki i wygładziła materiał sukienki.
– Nie przesadzaj. To ty wyglądasz jak milion dolarów – uśmiechnęła się.
– Och, chyba nie będziemy się wykłócać, która zrobiła sobie ładniejszy makijaż? Chodźmy na dół. Wszyscy już czekają.
Wspólnie zeszły do jadalni. Wszyscy wyglądali bardzo elegancko. Pani Fischer włożyła granatową sukienkę, a na szyję zawiesiła białe perły. Włosy upięła w ciasny kok. Pan Fischer włożył czarny garnitur i krawat pod kolor sukienki małżonki. Wyglądali, jakby ktoś wyciągnął ich z jakiejś reklamy.
– Witajcie, skoro już jesteście, to możemy zaczynać – powiedziała uśmiechnięta kobieta.
Wzięła mały talerzyk, na którym leżał opłatek i poczęstowała każdego. Przyszedł czas na składanie życzeń.
– Livio, życzę ci, aby w końcu wszystko się poukładało z rodzicami. Żebyś wyjaśniła sobie wszystko ze Stefanem i przede wszystkim żebyś była szczęśliwa, zdrowa i tak samo fantastyczna jak do tej pory – powiedziała Irmina.
– Dziękuję. Ja życzę tobie tego samego, Irmino. Żebyś zawsze się uśmiechała, niezależnie od pogody, smutku czy radości. Bądź taka jak do tej pory, bo taką najbardziej cię kocham – przytuliła ją.
Po podzieleniu się opłatkiem i złożeniu życzeń każdemu z domowników przyszedł czas na spożycie kolacji.
Każda potrawa jaką tylko nałożyła sobie na talerz smakowała tak samo znakomicie. Niemal rozpływała się w ustach. Po raz pierwszy od swojego przyjazdu zaczęła normalnie i swobodnie rozmawiać z domownikami. Było to dla niej ogromnym przełomem.
– A co robią twoi rodzice Olivko? – zapytał pan Fischer.
Cały spokój i opanowanie ulotniły się w jednym momencie. Przełknęła ślinę i odchrząknęła. Ręce zaczęły jej się pocić i delikatnie trząść. Przygryzła dolną wargę, gdy zrozumiała, że Irmina nie wspomniała rodzicom o sytuacji w jej domu.
– To nie istotne – wypaliła Irmina.
– Och, Kochanie! Tata nie miał nic złego na myśli. Chce się dowiedzieć nieco więcej o twoim gościu. To chyba nic złego.
– Nie, to nic złego – wychrypiała. – Tyle tylko, że ja nie mam się czym chwalić.
– Oj, przestań. Każdy może powiedzieć coś dobrego o swoich bliskich – uśmiechnęła się czterdziestoletnia kobieta i wlepiła wzrok w jej postać.
– Irmina wspominała, że Twoi rodzice wyjeżdżają na święta i dlatego zgodzili się, abyś przyjechała do nas – odezwał się mężczyzna.
Spojrzała na siedzącą obok Irminę. Przełknęła ślinę i wzięła głęboki oddech. Łzy zaczęły jej napływać do oczy. Starała się ich nie wypuszczać spod powiek, ale cisnęły się litrami, aż w końcu pojedyncza słona kropla wydobyła się z kącika oka.
– Nie ja… Moi rodzice są alkoholikami. Nie pamiętam kiedy spożywałam normalną wigilię... Przepraszam – wstała i pospiesznie wyszła na zewnątrz domu.
Lodowate powietrze owiało jej odkryte ramiona i zapłakaną twarz. Łkała, a z każdym kolejnym chlipnięciem z jej ust wydobywał się coraz większy obłoczek pary. Nie sądziła, że i ta wieczerza będzie dla niej trudna.
Spodziewała się, że rodzice przyjaciółki prędzej czy później zapytają o jej rodziców, ale wolała, by nadeszło to później. Na pewno nie podczas wigilii. Nie mogła uwierzyć że Irimna nie powiedziała im prawdy.
Usłyszała za sobą trzask zamykanych drzwi. Ktoś narzucił na jej ramiona kurtkę.
– Przeziębisz się – usłyszała głos blondynki.
– Dlaczego nie powiedziałaś im prawdy? – wycedziła.
– Och – posmutniała jeszcze bardziej, a wzrok wbiła w puszysty śnieg.
– Wstydzisz się mnie, prawda? – wychrypiała.
– Nie! Oczywiście, że nie. Livio, nie bądź niemądra.
– To dlaczego ich okłamałaś? – pisnęła.
– Po prostu nie wiedziałam, czy chcesz, żeby wiedzieli – tłumaczyła.
– Tak, ale przecież prędzej czy później by się tego dowiedzieli.
– Owszem, ale wolałabyś chyba, żeby dowiedzieli się od ciebie, a nie ode mnie, prawda?
Westchnęła i odeszła na kilka kroków. Skronie zaczęły jej pulsować. Czy Irmina miała rację. Czy lepszym wyjściem było powiedzenie im to samej?
– Ale nie rozumiem, dlaczego ich okłamałaś – szepnęła.
– A co miałam zrobić? – podeszła do niej i zagarnęła do siebie. – Pytali. Miałam im powiedzieć sama? Nie wiedziałam, czy byś tego chciała.
– Mogłaś nic nie mówić – skwitowała.
– Tak, masz rację – odparła po chwili ciszy. – Mój błąd, przepraszam.
– Przepraszam, Irmino – szepnęła i wtuliła się w przyjaciółkę. – Potrafię tylko snuć beznadziejne oskarżenia. Nie patrzę na innych. Bardzo cię przepraszam.
– Och, daj spokój. Jesteś najsilniejszą osobą jaką znam. Nie wiem czy na twoim miejscu potrafiłabym się zachować tak jak ty.
– Wracaj do stołu, wszyscy pewnie na ciebie czekają. Już i tak popsułam wam wigilię.
– Przestań. Nie popsułaś. To moja wina.
– Nie, to nie twoja wina. To ja podeszłam do tego zbyt emocjonalnie – westchnęła. – Pewnie teraz nie patrzą na mnie w ten sam sposób, co jeszcze te kilka minut temu?
– Moi rodzice nie patrzą na człowieka przez pryzmat błędów jakie popełnił, czy rodzinę w której się wychował. Nie oceniają go pochopnie. Poznali cię. Polubili. Nic nie jest w stanie tego zmienić. Nawet to, kim są twoi rodzice – Irmina mówiła spokojnie i była opanowana. Uśmiechała się i ocierała kciukiem spływające po jej policzkach łzy. – Chodź do środka. Czeka nas jeszcze deser.
Szeroki uśmiech przyjaciółki i szarość, które emanowała z jej tęczówek, przekonały ją, by wróciła do domu.
Przekraczając próg wzięła głęboki oddech.
Zasiadła przed państwem Fischer. Nie potrafiła udawać, że nic się nie stało, dlatego niemal od razu przeszła do monologu.
– Chciałam państwo bardzo przeprosić. Nie chciałam popsuć państwu wieczoru. Może lepiej będzie, jeśli wrócę do domu…
– Olivio – usłyszała spokojny głos kobiety. – Niczym się nie przejmuj – przykryła jej dłoń swoją. – To my powinniśmy przeprosić cię za ten nietakt, jednakże nie wiedzieliśmy o twojej sytuacji. Chcielibyśmy, żeby te święta należały to tych udanych. Zapomnijmy o tym nieporozumieniu, dobrze?
– Bardzo państwu dziękuję – wyszeptała unosząc lekko kąciki swych ust.
– To my dziękujemy, że do nas przyjechałaś – wtrącił mężczyzna.
Irmina uśmiechnęła się szeroko i wstała od stołu, by podać wszystkim wypiek swojej matki.
~***~
Siedziała w towarzystwie
nowopoznanych znajomych. Irmina urządziła przyjęcie sylwestrowe. Miała wolny
dom, ponieważ jej rodzice wyjechali, jednakże wyrazili zgodę na urządzenie nocy
sylwestrowej. Każda z poznanych osób
była bardzo miła i sympatyczna. Kilku chłopców zaprosiło ją do tańca. Byli
mili, ale nie oczekiwała od nich nic poza jednym, może dwoma tańcami. Nadszedł
czas na odliczanie. Dwóch chłopców, których imion nie spamiętała, chwycili za
butelki z szampanem. Zaczęło się odliczanie. Dziesięć… Dziewięć… Osiem… Siedem…
Sześć… Pięć… Cztery… Trzy… Dwa… Jeden!
– Szczęśliwego Nowego Roku! – huknęli wszyscy, a korki od szampanów wystrzeliły.
Każdy z gości nadstawił kieliszek, a potem zaczął składać życzenia. Ona nigdy nie czuła się zbyt dobrze, gdy miała komuś winszować, niemniej jednak podeszła do każdego i wypowiedziała symboliczną formułkę. Kiedy reszta wróciła na „parkiet” ona opadła na kanapę.
– Jak się bawisz, Livio? – usłyszała głos opadającej na miejsce obok Irminy.
– Jest fantastycznie, dziękuję!
– Podziękuj sobie. To ty pomogłaś mi dopracować to pod każdym szczegółem.
Usłyszał dźwięk swojego telefonu. Wyjęła go z kieszeni spódnicy i spojrzała na ekran. Przygryzła wargę widząc dobrze znaną jej twarz.
– Kto dzwoni? – dopadł ją zaciekawiony głos przyjaciółki
Bez słów podniosła telefon do góry, by pokazać jej od kogo przychodzi połączenie.
– No dalej! Odbierz! – popędziła ją.
– Nie wiem czy…
– Jeśli tego nie zrobisz, ja to zrobię – zagroziła widząc niezdecydowanie na jej twarzy. - Wiesz dobrze, że mu na tobie zależy. Wiesz, że możesz go uszczęśliwić odbierając ten telefon, więc do jasnej cholery to zrób. To będzie pierwszy kroczek.
Westchnęła i wstała, kierując się do wyjścia na taras. Zamknęła za sobą drzwi i ostatni raz spojrzała na ekran telefonu. Przesunęła palcem, odbierając połączenie.
– Wiem, że nie miałem dzwonić, ale chciałem złożyć ci noworoczne życzenia – powiedział niepewnie.
– W porządku – odparła równie niepewnie, a kąciki jej ust mimowolnie uniosły się do góry. – Niech ten rok będzie dla ciebie lepszy. Pod każdym względem. Odnajdź w życiu to, co dla ciebie najważniejsze i… spełnij wszystkie swoje marzenia – mówił wolno.
– Tobie życzę tego samego oraz… byś odnalazł swoją miłość – powiedziała.
– Livia, chodź! – usłyszała za sobą głos jednego z chłopaków.
– Przepraszam cię Stefanie, muszę lecieć. Trzymaj się. Dziękuję za życzenia – po czym się rozłączyła.
– Szczęśliwego Nowego Roku! – huknęli wszyscy, a korki od szampanów wystrzeliły.
Każdy z gości nadstawił kieliszek, a potem zaczął składać życzenia. Ona nigdy nie czuła się zbyt dobrze, gdy miała komuś winszować, niemniej jednak podeszła do każdego i wypowiedziała symboliczną formułkę. Kiedy reszta wróciła na „parkiet” ona opadła na kanapę.
– Jak się bawisz, Livio? – usłyszała głos opadającej na miejsce obok Irminy.
– Jest fantastycznie, dziękuję!
– Podziękuj sobie. To ty pomogłaś mi dopracować to pod każdym szczegółem.
Usłyszał dźwięk swojego telefonu. Wyjęła go z kieszeni spódnicy i spojrzała na ekran. Przygryzła wargę widząc dobrze znaną jej twarz.
– Kto dzwoni? – dopadł ją zaciekawiony głos przyjaciółki
Bez słów podniosła telefon do góry, by pokazać jej od kogo przychodzi połączenie.
– No dalej! Odbierz! – popędziła ją.
– Nie wiem czy…
– Jeśli tego nie zrobisz, ja to zrobię – zagroziła widząc niezdecydowanie na jej twarzy. - Wiesz dobrze, że mu na tobie zależy. Wiesz, że możesz go uszczęśliwić odbierając ten telefon, więc do jasnej cholery to zrób. To będzie pierwszy kroczek.
Westchnęła i wstała, kierując się do wyjścia na taras. Zamknęła za sobą drzwi i ostatni raz spojrzała na ekran telefonu. Przesunęła palcem, odbierając połączenie.
– Wiem, że nie miałem dzwonić, ale chciałem złożyć ci noworoczne życzenia – powiedział niepewnie.
– W porządku – odparła równie niepewnie, a kąciki jej ust mimowolnie uniosły się do góry. – Niech ten rok będzie dla ciebie lepszy. Pod każdym względem. Odnajdź w życiu to, co dla ciebie najważniejsze i… spełnij wszystkie swoje marzenia – mówił wolno.
– Tobie życzę tego samego oraz… byś odnalazł swoją miłość – powiedziała.
– Livia, chodź! – usłyszała za sobą głos jednego z chłopaków.
– Przepraszam cię Stefanie, muszę lecieć. Trzymaj się. Dziękuję za życzenia – po czym się rozłączyła.
~***~
Wracała
do domu. Siedziała w pociągu, a świat za szybą rozmazywał się i znikał za
wysokimi drzewami. Bransoletka od Stefana wesoło poruszała się na jej nadgarstku.
Wzrok wbiła w małe, lśniące literki. Wsparta na łokciu wspominała czas, który
spędziła z przyjaciółką. Przez te dwa tygodnie zżyła się z nią i wsiadając do
pociągu odczuwała pustkę, którą bardzo ciężko będzie jej wypełnić.
Podczas tych zimowych wakacji u Iminy wiele rozmawiały. Przyjaciółka starała się ją przekonać do tego, by zaufała Stefanowi. Irmina niejednokrotnie podkreślała, że dawał jej mnóstwo wsparcia.
Tej nocy rozmawiały jeszcze bardzo długo. Ona nie miała za złe przyjaciółce żadnego słowa. Rozumiała ją i szczerze podziwiała za to, że potrafiła powiedzieć, to co myśli na głos. Ona nie byłaby na tyle odważna.
Przemierzając kolejne kilometry zastanawiała się czy Irmina miała rację. Czy Stefan tak myśli? Czy myśli, ze ona traktuje go jak odskocznię od teraźniejszości?
Pociąg się zatrzymał. Chwyciwszy bagaż wyszła z pociągu. Stanęła na betonowym podłożu i wzięła głęboki oddech.
– Olivio! – usłyszała.
Wszystkie mięśnie jej ciała się napięły, a oczy nabrały wielkości pięciozłotówek. Bardzo dobrze znała ten głos. Bardzo dobrze znała tę barwę. Przez jej ciało przeszedł dreszcz. Odwróciła się w prawo i zobaczyła go.
Stał samotnie pośród tłumu. Był uśmiechnięty. Tak. Uśmiech. Ten sam uśmiech, który tak bardzo uwielbiała. Ten sam uśmiech, który rozjaśniał najciemniejszy dzień. Ten sam uśmiech, za którym tak bardzo tęskniła.
Nie mogła się powstrzymać. Rzuciła walizkę i puściła się biegiem w jego kierunku. Rozszerzył ramiona i chwyciła ją w pasie. Oplotła ramiona dookoła jego szyi. Uczepiła się go bardzo mocno. Do jej nozdrzy doszedł zapach jego perfum. Przymknęła oczy i zaczęła rozkoszować się tą chwilą.
– Tęskniłem – wyszeptał w jej pachnące włosy.
Odchyliła się, by spojrzeć mu w oczy. Miały ten sam blask, co zwykle.
– Skąd wiedziałeś, że dziś wracam? – wychrypiała.
– Twoja przyjaciółka… – zaczął.
– Irmina?
Skinął delikatnie głową i zetknął ich czoła. Oboje przymknęli powieki i pozwolili, by na chwile czas się zatrzymał. Oddychali powolnie i głęboko.
– Cieszę się, że już jesteś – wyszeptał.
– Przecież mieliśmy się nie spotykać – jęknęła.
– Masz rację. Nie potrafię tak – uniósł głowę. – Olivio, jesteśmy przyjaciółmi. Nie możesz zabronić mi być twoim przyjacielem.
– Stefanie…
– Proszę, pozwól mi choć dziś spędzić z tobą odrobinę czasu. Proszę…
Przymknęła powieki i wtuliła się w jego zimną kurtkę. Poczuła, jak oczy szczypią ją, od zbierających się w nich łez. Zacisnęła powieki jeszcze szczelniej. Przygryzła dolną wargę i zebrała się w sobie.
– Przykro mi Stefanie – wycedziła przez zęby. – To zbyt wiele mnie kosztuje.
– Olivio, czy ty nie rozumiesz, że to właśnie to, że nie chcesz się ze mną widywać, kosztuje cię najwięcej?! – zdenerwował się.
Wyswobodziła się z jego uścisku i odsunęła na znaczącą odległość. Spojrzała w jego tęczówki, które tak uwielbiała. Na jej twarzy malowała się złość. Złość odbijająca się w jej jasnych oczach. Wcisnęła ręce do kieszeni kurtki i nadal wpatrywała się w chłopaka bez żadnego słowa.
– Muszę iść – odpowiedziała szorstko, odwracając się na pięcie.
– Podwiozę cię – zaproponował.
– Poradzę sobie sama – rzuciła przez ramię i podeszła do leżącego niedaleko bagażu.
Podnosiła walizkę, gdy jej koścista dłoń zetknęła się z jego dłonią. Podniosła wzrok i niemal od razu natrafiła na jego oczy.
– Podwiozę cię – powtórzył już spokojny i opanowany.
Potaknęła głową i pozwoliła, by ją wyręczył. Powoli kierowała się za nim. Znów w głowie kotłowały jej się różne myśli. Za każdym razem, kiedy ich spojrzenia się stykały czuła ukłucie w sercu. Przyjemne ukłucie w sercu.
Zasiadła na fotelu pasażera i poczekała, aż on siądzie za kierownicą. Siedziała spięta. Dawno nie odczuwała takiego skrępowania względem jego osoby.
– Zawieź mnie do domu. Proszę – powiedziała.
Nie odpowiedział.
Była jednak pewna, że zawiezie ją prosto pod dom. Nigdy nie zrobiłby niczego wbrew jej woli. Znała go już na tyle dobrze, że wiedziała, na co go stać.
Kiedy samochód się zatrzymał, ujrzała dużą, starą, obdartą z tynku kamienicę. Wzięła głęboki oddech i zwróciła się w jego kierunku.
– Dziękuję.
– Jesteś – położył jej dłoń na kolanie, by jeszcze się wstrzymała z ciśnięciem klamki – pewna, że chcesz już wracać.
– Tak. I proszę, nie przychodź już więcej. Kolejnych pożegnań nie zniosę – pisnęła, a z jej oczu pociekły słone łzy.
Otworzyła drzwi i wyszła z samochodu. Otworzyła bagażnik i wyjęła z niego walizkę. On znalazł się błyskawicznie obok niej.
– Pomóc ci? – zapytał delikatnie.
– Nie. Już wystarczająco mi pomogłeś. Nie chcę znów obarczać cię moimi problemami. Dziękuję Stefciu – uśmiechnęła się, musnęła jego chłodny policzek rozgrzanymi wargami i odeszła w stronę frontowych drzwi kamienicy.
Podczas tych zimowych wakacji u Iminy wiele rozmawiały. Przyjaciółka starała się ją przekonać do tego, by zaufała Stefanowi. Irmina niejednokrotnie podkreślała, że dawał jej mnóstwo wsparcia.
~***~
Siedziały w jej pokoju. Piły gorącą czekoladę i szczerze rozmawiały. Było ju bardzo późno, państwo Fischer od dwóch godzin leżeli już w łóżku, to był czas dla nich.
– Wiesz, że
postępujesz źle? – wyszeptała Irmina.
– Co?
– Ty go naprawdę kochasz. Czujesz do niego coś więcej. Dlaczego zatem tak bardzo ranisz siebie, a przy tym i jego?
– Niczego nie rozumiesz – wbiła wzrok w kubek.
– Zatem mnie oświeć. Powiedziałaś, że boisz się uczucia. Rozumiem, miałaś ciężkie dzieciństwo i okres dojrzewania. Nie miałaś styczności z uczuciami, ale czego boisz się ze strony Stefana?
– Nie chcę być skrzywdzona! – uniosła głos.
Zapadła cisza. Obie zastanawiały się nad słowami, które padły podczas tej rozmowy.
– Przepraszam – wyszeptała.
– Nie musisz mnie przepraszać. Zrozum tylko, że ślepo brniesz w swoje mgliste obawy. Nie wszyscy są tacy sami. Opowiadałaś mi tyle dobrego o Stefanie, dlaczego boisz się, że wydarzy się coś większego?
– Już się wydarzyło… – wycedziła.
Blondynka zamilkła i wlepiła w nią wzrok. Usta lekko jej się rozchyliły. Panowała niezręczna, wyczekująca cisza.
– Co masz na myśli? – spojrzała na nią niepewnie?
– Tak. Właśnie to o czym myślisz – spojrzała na nią spod rzęs.
– Czyli wy… – sklejała w całość informacje, które właśnie do niej docierały.
– Tak. Tak. Tak. Nie musisz mi mówić, że to było głupie. Żałosne. Nie wiem, nazwij to jak chcesz.
– Raz?
– Nie. I to jest najgorsze – westchnęła i ukryła twarz w dłoniach.
– Czyli to tylko i wyłącznie pociąg fizyczny? – zapytała z niejaką pewnością w głosie, a jego ton był dziwny.
– Nie. Oczywiście, że nie – zaprzeczyła niemal natychmiast.
– Więc o co chodzi? – zirytowała się Irmina. – Dlaczego do jasnej cholerny nie chcesz się zaangażować.
– Mam swoje powody.
– Jakie? – Irmina spojrzała na nią z ukosa i skrzyżowała ręce na piersiach.
– Mam problemy i nie chcę go w nie wplątywać. Możesz to uszanować? – rzuciła z irytacją.
– Nie. Wiesz jak to wygląda od boku?
Nie odpowiedziała.
– Nie wiesz, więc ci powiem. I nie mówię tego złośliwie, ani dlatego, że jestem na ciebie zła. To wygląda jakbyś czuła do niego tylko i wyłącznie pociąg fizyczny. Jakby… seks z nim był odskocznią o twoich problemów.
– Co?
– Ty go naprawdę kochasz. Czujesz do niego coś więcej. Dlaczego zatem tak bardzo ranisz siebie, a przy tym i jego?
– Niczego nie rozumiesz – wbiła wzrok w kubek.
– Zatem mnie oświeć. Powiedziałaś, że boisz się uczucia. Rozumiem, miałaś ciężkie dzieciństwo i okres dojrzewania. Nie miałaś styczności z uczuciami, ale czego boisz się ze strony Stefana?
– Nie chcę być skrzywdzona! – uniosła głos.
Zapadła cisza. Obie zastanawiały się nad słowami, które padły podczas tej rozmowy.
– Przepraszam – wyszeptała.
– Nie musisz mnie przepraszać. Zrozum tylko, że ślepo brniesz w swoje mgliste obawy. Nie wszyscy są tacy sami. Opowiadałaś mi tyle dobrego o Stefanie, dlaczego boisz się, że wydarzy się coś większego?
– Już się wydarzyło… – wycedziła.
Blondynka zamilkła i wlepiła w nią wzrok. Usta lekko jej się rozchyliły. Panowała niezręczna, wyczekująca cisza.
– Co masz na myśli? – spojrzała na nią niepewnie?
– Tak. Właśnie to o czym myślisz – spojrzała na nią spod rzęs.
– Czyli wy… – sklejała w całość informacje, które właśnie do niej docierały.
– Tak. Tak. Tak. Nie musisz mi mówić, że to było głupie. Żałosne. Nie wiem, nazwij to jak chcesz.
– Raz?
– Nie. I to jest najgorsze – westchnęła i ukryła twarz w dłoniach.
– Czyli to tylko i wyłącznie pociąg fizyczny? – zapytała z niejaką pewnością w głosie, a jego ton był dziwny.
– Nie. Oczywiście, że nie – zaprzeczyła niemal natychmiast.
– Więc o co chodzi? – zirytowała się Irmina. – Dlaczego do jasnej cholerny nie chcesz się zaangażować.
– Mam swoje powody.
– Jakie? – Irmina spojrzała na nią z ukosa i skrzyżowała ręce na piersiach.
– Mam problemy i nie chcę go w nie wplątywać. Możesz to uszanować? – rzuciła z irytacją.
– Nie. Wiesz jak to wygląda od boku?
Nie odpowiedziała.
– Nie wiesz, więc ci powiem. I nie mówię tego złośliwie, ani dlatego, że jestem na ciebie zła. To wygląda jakbyś czuła do niego tylko i wyłącznie pociąg fizyczny. Jakby… seks z nim był odskocznią o twoich problemów.
~***~
Przemierzając kolejne kilometry zastanawiała się czy Irmina miała rację. Czy Stefan tak myśli? Czy myśli, ze ona traktuje go jak odskocznię od teraźniejszości?
Pociąg się zatrzymał. Chwyciwszy bagaż wyszła z pociągu. Stanęła na betonowym podłożu i wzięła głęboki oddech.
– Olivio! – usłyszała.
Wszystkie mięśnie jej ciała się napięły, a oczy nabrały wielkości pięciozłotówek. Bardzo dobrze znała ten głos. Bardzo dobrze znała tę barwę. Przez jej ciało przeszedł dreszcz. Odwróciła się w prawo i zobaczyła go.
Stał samotnie pośród tłumu. Był uśmiechnięty. Tak. Uśmiech. Ten sam uśmiech, który tak bardzo uwielbiała. Ten sam uśmiech, który rozjaśniał najciemniejszy dzień. Ten sam uśmiech, za którym tak bardzo tęskniła.
Nie mogła się powstrzymać. Rzuciła walizkę i puściła się biegiem w jego kierunku. Rozszerzył ramiona i chwyciła ją w pasie. Oplotła ramiona dookoła jego szyi. Uczepiła się go bardzo mocno. Do jej nozdrzy doszedł zapach jego perfum. Przymknęła oczy i zaczęła rozkoszować się tą chwilą.
– Tęskniłem – wyszeptał w jej pachnące włosy.
Odchyliła się, by spojrzeć mu w oczy. Miały ten sam blask, co zwykle.
– Skąd wiedziałeś, że dziś wracam? – wychrypiała.
– Twoja przyjaciółka… – zaczął.
– Irmina?
Skinął delikatnie głową i zetknął ich czoła. Oboje przymknęli powieki i pozwolili, by na chwile czas się zatrzymał. Oddychali powolnie i głęboko.
– Cieszę się, że już jesteś – wyszeptał.
– Przecież mieliśmy się nie spotykać – jęknęła.
– Masz rację. Nie potrafię tak – uniósł głowę. – Olivio, jesteśmy przyjaciółmi. Nie możesz zabronić mi być twoim przyjacielem.
– Stefanie…
– Proszę, pozwól mi choć dziś spędzić z tobą odrobinę czasu. Proszę…
Przymknęła powieki i wtuliła się w jego zimną kurtkę. Poczuła, jak oczy szczypią ją, od zbierających się w nich łez. Zacisnęła powieki jeszcze szczelniej. Przygryzła dolną wargę i zebrała się w sobie.
– Przykro mi Stefanie – wycedziła przez zęby. – To zbyt wiele mnie kosztuje.
– Olivio, czy ty nie rozumiesz, że to właśnie to, że nie chcesz się ze mną widywać, kosztuje cię najwięcej?! – zdenerwował się.
Wyswobodziła się z jego uścisku i odsunęła na znaczącą odległość. Spojrzała w jego tęczówki, które tak uwielbiała. Na jej twarzy malowała się złość. Złość odbijająca się w jej jasnych oczach. Wcisnęła ręce do kieszeni kurtki i nadal wpatrywała się w chłopaka bez żadnego słowa.
– Muszę iść – odpowiedziała szorstko, odwracając się na pięcie.
– Podwiozę cię – zaproponował.
– Poradzę sobie sama – rzuciła przez ramię i podeszła do leżącego niedaleko bagażu.
Podnosiła walizkę, gdy jej koścista dłoń zetknęła się z jego dłonią. Podniosła wzrok i niemal od razu natrafiła na jego oczy.
– Podwiozę cię – powtórzył już spokojny i opanowany.
Potaknęła głową i pozwoliła, by ją wyręczył. Powoli kierowała się za nim. Znów w głowie kotłowały jej się różne myśli. Za każdym razem, kiedy ich spojrzenia się stykały czuła ukłucie w sercu. Przyjemne ukłucie w sercu.
Zasiadła na fotelu pasażera i poczekała, aż on siądzie za kierownicą. Siedziała spięta. Dawno nie odczuwała takiego skrępowania względem jego osoby.
– Zawieź mnie do domu. Proszę – powiedziała.
Nie odpowiedział.
Była jednak pewna, że zawiezie ją prosto pod dom. Nigdy nie zrobiłby niczego wbrew jej woli. Znała go już na tyle dobrze, że wiedziała, na co go stać.
Kiedy samochód się zatrzymał, ujrzała dużą, starą, obdartą z tynku kamienicę. Wzięła głęboki oddech i zwróciła się w jego kierunku.
– Dziękuję.
– Jesteś – położył jej dłoń na kolanie, by jeszcze się wstrzymała z ciśnięciem klamki – pewna, że chcesz już wracać.
– Tak. I proszę, nie przychodź już więcej. Kolejnych pożegnań nie zniosę – pisnęła, a z jej oczu pociekły słone łzy.
Otworzyła drzwi i wyszła z samochodu. Otworzyła bagażnik i wyjęła z niego walizkę. On znalazł się błyskawicznie obok niej.
– Pomóc ci? – zapytał delikatnie.
– Nie. Już wystarczająco mi pomogłeś. Nie chcę znów obarczać cię moimi problemami. Dziękuję Stefciu – uśmiechnęła się, musnęła jego chłodny policzek rozgrzanymi wargami i odeszła w stronę frontowych drzwi kamienicy.
_________________________
Hey! Hey! Hello! :D
Przybywam z szesnastką.
Jak Wam się podoba? Jestem głodna Waszych opinii?
Czy myślicie, że słowa Irminy prędzej czy później przyniosą jakieś skutki?
Czy ta rozmowa wg Was była potrzebna? :)
Hey! Hey! Hello! :D
Przybywam z szesnastką.
Jak Wam się podoba? Jestem głodna Waszych opinii?
Czy myślicie, że słowa Irminy prędzej czy później przyniosą jakieś skutki?
Czy ta rozmowa wg Was była potrzebna? :)
Jak dla mnie ten rozdział nie jest taki, jak bym chciała. Od jakiegoś czasu nie mogę napisać nic, co w pełni by mnie zadowoliło. Strasznie ciężko jest przelać to, co zaplanowało się w głowie na ekran komputera. Mam jednak nadzieję, że Wam podoba się chociażby w 50%.
U naszych bohaterów zima, Wigilia i Sylwester, a u nas za oknami żar z nieba. 🔥🔥
Jak Wam się żyje z takimi upałami? Ja lubię ciepło, więc mnie ono odpowiada. Fakt, trochę za bardzo praży, ale mamy przecież lato. ☀☀
U naszych bohaterów zima, Wigilia i Sylwester, a u nas za oknami żar z nieba. 🔥🔥
Jak Wam się żyje z takimi upałami? Ja lubię ciepło, więc mnie ono odpowiada. Fakt, trochę za bardzo praży, ale mamy przecież lato. ☀☀
Po raz kolejny chcę Was przeprosić za moją nieobecność u Was. Niestety doba nie chce być elastyczna i się wydłużyć tak, bym mogła czytać Wasze blogi i robić to, co miałam zaplanowane. Naprawdę przepraszam Was najmocniej, moje Słoneczka i obiecuję, że stopniowo wszystko będę nadrabiać. Proszę Was tylko o nieco cierpliwości. ;*
No i mam do Was jeszcze jedną prośbę. Ech, ostatnio tylko Was o coś proszę i niewiele daję od siebie... :/
Jeśli ktoś nie miał okazji oddać głosu w ankiecie, znajdującej się u dołu bloga, to gorąco zachęcam do zagłosowania. :)
Która z Was była na LPG? :)
Jak wrażenia? Nasze orzełki pokazały klasę, co? ^^
Opowiadajcie!
No i jakżebym mogla zapomnieć o najważniejszym!
Z CAŁEGO SERDUSZKA DZIĘKUJĘ ZA TAK WIELE WYŚWIETLEŃ, TAK WIELU OBSERWATORÓW I TAK WIELE CIEPŁYCH KOMENTARZY. ❤❤❤❤❤❤❤
JESTEŚCIE NIESAMOWITE! ❤❤❤
Jeśli ktoś nie miał okazji oddać głosu w ankiecie, znajdującej się u dołu bloga, to gorąco zachęcam do zagłosowania. :)
Która z Was była na LPG? :)
Jak wrażenia? Nasze orzełki pokazały klasę, co? ^^
Opowiadajcie!
No i jakżebym mogla zapomnieć o najważniejszym!
Z CAŁEGO SERDUSZKA DZIĘKUJĘ ZA TAK WIELE WYŚWIETLEŃ, TAK WIELU OBSERWATORÓW I TAK WIELE CIEPŁYCH KOMENTARZY. ❤❤❤❤❤❤❤
JESTEŚCIE NIESAMOWITE! ❤❤❤
Całuję!
Kolorowa Biel ❤
Kolorowa Biel ❤
Po przeczytaniu przypomniała mi się piosenka, gdzie kawałek tekstu brzmi:
OdpowiedzUsuń"Kochaj albo znienawidź, brać albo zostawić,
Nie bądź obojętna, nie graj uczuciami..."
I właśnie to tak boleśnie kojarzy mi się z Olivią. Powinna to wszystko skończyć. Uciąć raz na zawsze albo po prostu dać sobie i Stefanowi na szczęście. Sprawy zabrnęły zbyt daleko, przynajmniej wg mnie. Na wszystko jest już zupełnie za późno. Kiedy zdarzyło się to pierwszy raz, ok. Nie było tak tragicznie, nie bolało w ten sposób, lecz co teraz?
Uczuciami nie można grać. Miłość to nie zabawa, a ludzie, którzy do niej nie dorośli, nie powinni się w nią angażować. Rozumiem to. Rozumiem strach. Niepewność. Zwątpienie. Wszystko jakoś staram się zrozumieć.
Jednakże w sytuacji Olivii i Stefana- tutaj krótka piłka- TAK czy NIE, bo inaczej ból będzie się rozmnażał w zastraszającym tempie. ;/ Takie moje zdanie.
Irmina jest również ostoją dla Olivii. Myślę, że jej słowa wiele znaczą dla naszej bohaterki i pomogą jej uporać się z samą sobą. ;)
Rozdział jest świetny! Jak zawsze! Perfecto! ♥♥♥ Więc cichutko i nie marudzić! Mi się on podoba w 200%, jak nie więcej. :D
Kooocham. ;*♥
Przepraszam za nie skomentowanie poprzedniego ale czas,którego jest coraz mniej, nie dał mi takiej możliwości.
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny, genialny, fenomenalny i rewelacyjny! ❤ Tak samo jak poprzednie.
Zanim pojawiła się Irmina to myślałam że ona będzie jakaś zła,albo coś e tym stylu a tu jednak okazuje się,że jest ona wielkim wsparciem dla Olivi.
Livia powinna posłuchać przyjaciółki i dać szansę Stefanowi. Nawet jeśli się boi to i tak warto spróbować.
Z niecierpliwością czekam na kolejny i weny życzę.
Pozdrawiam i przepraszam za niezbyt ogarnięty komentarz
Buziaki. ❤
Zrobię tutaj takie małe 2in1,bo nie dodałam komentarza do ostatniego rozdziału.Irmina dobrze radzi Olivii.Więź pomiędzy główną bohaterką a Stefanem już dawno nie mieści się w definicji przyjaźni.Państwo Fischer zachowali się bardzo stosownie do sytuacji.Hmm Irmina może lepiej żeby wcześniej delikatnie zasugerowała rodzicom o sytuacji Olivii.No ale przecież nie chciała źle.Te miłe chwile spędzone w towarzystwie przyjaciółki pozwolą jej naładowac akumulatory.Stefan i jego niesamowity upór.To piękne,że chociaż Livia na każdym kroku daje mu do zrozumienia,aby znalazł sobie kogoś innego,to on cały czas się stara i próbuje.Owszem Olivia moze trochę się boi związku ze Stefanem,ale czy on kiedykolwiek ją zawiódł?No właśnie nie.Oj niech w końcu spróbują a może coś z tego wyjdzie?Ja jestem tego pewna,ale Olivia nie za bardzo.No cóż pozostaje czekać.
OdpowiedzUsuńAnkieta już kliknięta:) Dużooo weny Ci życzę i buźki :***
Jak powszechnie wiadomo Irmina dobrze mówi XDDDD może Olivia kiedyś jej posłucha xd a może Irmina będzie próbowała jeszcze jakoś inaczej działać dla szczęścia przyjaciółki ;)
OdpowiedzUsuńStefan pewnie będzie się nadal mega starał,choć Olivia będzie go próbowała odrzucać xd wytrwały chłopak :D
Rozdział genialny ;)
Weny ❤
Jestem :)
OdpowiedzUsuńRozdział przecudowny!!! :*
Bardzo mi się podoba, więc ciii... ;)
Irmina dobrze gada. Powiedziała to co myślała i zrobiła chyba najlepiej jak mogła.
Święta i sylwester spędzony u niej chyba dał coś Olivii do zrozumienia... Mam nadzieję, że zacznie w końcu "normalnie" rozmawiać ze Stefanem... Widać, że nie są "tylko przyjaciółmi"... Łączy ich jakaś specjalna, mocna więź...
Jestem pod wielkim wrażeniem tego, że Stefan jest taki wytrwały i taki cierpliwy. :)
Stara się chłopak ;)
Jestem bardzo, bardzo, bardzo ciekawa co będzie dalej :)))
A LGP? No wspaniałe ;))) szkoda tylko, że przed tv... :( ale może następnym razem ;)
Dzisiaj też trzeba trzymać kciuki ;)
Pozdrawiam! ❤
Buziaki ;*
Rozdział cudowny, nie masz na co narzekać!
OdpowiedzUsuńBardzi polubiłam Irminę. Dziewczyna dobrze mówi, ale nawet ona nie potrafi przemówić do rozsądku Olivii. Chce jej pokazać, że warto się zaangażować w związek ze Stefanem i zmienić status "przyjaciela" na "chłopaka". Oboje tego chcą, tylko że Kraft na razie coś robi w tym kierunku. A Livia go odpycha.
Nie powinna tego robić. Okay, była zraniona przez rodziców i ich puste obietnice, ale na chłopaka zawsze mogła liczyć! Zawsze był na jej zawołanie i szczerze mówiąc dziwię się, że jeszcze tego wszystkiego nie rzucił i nie znalazł sobie kogoś innego. Z jego perspektywy wygląda to tak, że dziewczyna go wykorzystuje.
LGP było cudowne. Udało mi się przypadkiem złapać Andiego, zdobyć kartę Krafta no i przede wszystkim obejrzeć zawody! Za rok ponownie chcę się wybrać.
Dużo weny i czasu, kochana ;**
Moim zdaniem Livia popełnia wielki błąd, odpychając raz po raz Stefana. Miałam nadzieję, że po rozmowie z Irminą coś zrozumie. Bo Stefan się stara. Nie poddaje się. Ciągle walczy o jej uwagę i o jej serce. A teraz chce być chociaż jej przyjacielem, by jej nie stracić całkowicie. I Livia nie zauważą, jak bardzo on chce z nią być? Obawia się i to jest normalne, ludzkie, ale dlaczego nie da im szansy? Może coś nie wyjdzie, może i będzie cierpieć, ale zanim to nastąpi, przeżyje kilka naprawdę wspaniałych chwil przy boku chłopaka, który ją kocha.
OdpowiedzUsuńOby przemyślała sobie parę rzeczy. Oby zdała sobie sprawę, jak bardzo będzie cierpieć bez Stefana przy boku.
Pozdrawiam i całuję! ;*
Kochana, cudowny rozdział! Tak jak każdy inny, jak on może Cię nie zadowalać? :o Mi się podoba w 100% *o*
OdpowiedzUsuńMiałam nadzieję, że ta wigilia będzie dla Olivii wolna od wszelkich zmartwień, i co ważniejsze płaczu. Jednak się przeliczyłam.. Mimo to , rodzice Irminy pokazali, jak dobrymi ludźmi są.. Nie obchodziło ich pochodzenie Livii, ani jej status społeczny, oby jak najwięcej takich ludzi. :) A sama Irmina, jest cudowną przyjaciółką i bardzo szczerą osobą. To świetne, że była w stanie powiedzieć Olivii wszystko co myśli.. Ale muszę przyznać Irminie rację. Olvia zachowuje się jakby liczyło się dla niej tylko ciało Stefana.. A seks z nim był odskocznią od problemów. Ma problem? Leci do Stefana, idzie z nim do łóżka uświadamia sobie co zrobiła, ucieka. I tak wciąż i wciąż. Powinna się zdecydować, kocha Stefana czy go nie kocha. Chce z nim kontaktu czy nie chce.. To zrozumiałe, że się boi po takim dzieciństwie, ale no kurde doskonale wie, że Stefan by jej nie skrzywdził.
Co do LGP, niestety mogłam podziwiać moje aniołki tylko na ekranie.. :/ Co do upałów, również jestem ciepłolubna, jednak upały trochę mnie męczą. :)
Kochana, dużo weny, czasu i przede wszystkim udanego weekendu ♥
Pozdrawiam gorąco :*
Hej! :):*
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle fenomen. Słowo harcerza! :D
Irmina bardzo pozytywna postać i jak dobrze mówi! Byłam zdania, że ten wyjazd do niej nie będzie dla Olivii czymś dobrym, ale cóż, zmieniam zdanie. Cieszę się, że ma kogoś takiego przy sobieI bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie zachowanie rodziców Irminy. Widać że na odległość emanują ciepłem rodzinnym dla przyjaciół swojej córki.
Ale, ale. Irytują mnie relacje między Olivią i Stefanem. No kurza twarz (przepraszam za wyrażenie) dlaczego ona go tak odtrąca? Po tej rozmowie z Irminą, kiedy powiedzała jej prosto z mostu, że Stefan jest dla niej tylko obiektem seksualnym od razu na myśl przyszło mi "fuck friends" nie wiem dlaczego... Myślę, że ona doskonale wie o tym, że Stefan nie dałby jej nikomu skrzywdzić. I co najważniejsze sam by tego nie zrobił! Olivia.. Otrząśnij się!
Hmm, co do LGP miałam okazję podziwiać te dwa cudowne konkursy na żywo. Oczywiście emocje nie do opisania, tyle uśmiechu, łez i trzymania kciuków.. :)) No coś wspaniałego!
A upały teraz to coś strasznego! Matko jedyna, jak się wystawi jakąkolwiek część ciała na dwór to poparzenia najwyższego stopnia..
Czekam na następny, weny! Buziaki! :*
To takie smutne. Obydwoje cierpią a ja jako czytelniczka razem z nimi :c Szkoda mi Stefcia, bo on przeciez nie jest niczemu winny...
OdpowiedzUsuńOni maja byc razem, koniec, kropka.
Rozdzial idealny <3
Pozdrawiam x
Hej :*
OdpowiedzUsuńCuuuuuudo *.*
Myślę,że Olivia wreszcie posłucha Irminy. Wreszcie musi sie przełamać i zobaczyć co tak naprawdę było by dla niej dobre.
Jejku...Jak smutno mi sie robi gdy myśle jak się czuje Stefan ;( Jemu tak strasznie zależy.
Z niecierpliwoscią czekam na kolejny :*
Pozdrowionka i weny :*
Gabi
Dziwnie się czyta w środku lata o Wigilii i Sylwestrze :D chociaż ja w tamtym roku też w lecie oglądałam "Krainę Lodu", bo jakoś tak chłodniej mi się od tego robiło :D
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem Olivia niepotrzebnie ciągle powtarza, że ona i Stefan nie powinni się widywać. Już samo to, że i tak ciągle się spotykają, świadczy o tym, że to głupi pomysł. Irmina miała rację - powinna po prostu poddać się temu uczuciu, bo widocznie jest silniejsze od niej. I z całą pewnością nie jest to tylko pociąg fizyczny, o nie! Mówi to osoba obserwująca wszystko z boku :D
Pozdrawiam! <3
PS. Nie musisz informować mnie o nowych rozdziałach, bo automatycznie pojawia mi się informacja o nich u mnie na blogu :)
UsuńKochana! Rozdział cudowny! <3
OdpowiedzUsuńTak... rozdział cudowny ale to nie zmienia faktu, że zachowanie Livii konkretnie mnie irytuje... za każdym razem, gdy mam już nadzieję, że będzie dobrze, ona popełnia w kółko jeden i ten sam błąd. Powinna się wreszcie zdecydować! Widzi Stefana i wie, że jej na nim zależy, w jego objęciach czuje się najszczęśliwsza, po czym staje się oschła i zbywa chłopaka. Taka zabawa uczuciami jest w stosunku do niego nie fair. Starałam się ją rozumieć ale wszystko ma swoje granice, ta zabawa w kotka i myszkę trwa za długo. Olivia sama krzywdzi zarówno siebie jak i Stefana.
Mam nadzieję, że z pomocą Irminy, Livia weźmie się w garść i podejmie wreszcie stanowczą decyzję.
Pytasz o LGP? Było nieziemsko <3 Słowa nie są w stanie opisać tego co tam czułam <3
Kochana, życzę weny!
Buziaki ;**
I znowu tyle cierpienia. Już straciłam nadzieję, że między Stefanem i Livią wreszcie się ułoży. Jak widać, szczera rozmowa z Irmina nie pomogła, a szkoda. No, może chociaż trochę otworzyła Olivii oczy.
OdpowiedzUsuńRozdział, jak zwykle wspaniały :-) Aż głupio się tak powtarzać w każdym komentarzu ;-)
Pozdrawiam! Buźka :*
Już jestem :)
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział! Zaczynam zazdrościć ci takiego talentu... :)
Za oknem tak upalnie, a my mamy Wigilię :D Ale coś mi się wydaje, że te święta dały Olivii sporo do myślenia i na pewno pomogły w jakiś sposób zapomnieć o problemach szarej codzienności. Na początku miałam do Irminy jakieś wątpliwości, ale okazała się ona naprawdę wspaniałą przyjaciółką. Cały czas szkoda mi Stefana. On się stara, a Olivia? Bawi się jego uczuciami. Powinna w końcu zdecydować, jak dalej pociągnąć tą znajomość. Przecież widać, że ona czuje do niego coś więcej, potrzebuje go. Takie zbywanie potrafi boleć najbardziej. A Stefan też wiecznie nie będzie za nią czekał... oby ta rozmowa z Irminą w jakiś sposób pomogła podjąć jej stanowczą decyzję. Mam nadzieję, że wszystko w końcu się ułoży. Będzie dobrze, prawda? :)
Wisła... mogłabym opowiadać godzinami. Było cudownie! Ale ty już zresztą o tym dobrze wiesz... :)
Weny i buziaki :**
Mam nadzieję, że wybaczysz mi to, ze nie skomentowałam poprzedniego rozdziału? Ale pamiętaj, że ja zawsze jestem i zawsze czytam :)
OdpowiedzUsuńTo wszystko co powstaje tutaj na blogu jest niesamowite. Nie mam pojęcia, czy zdajesz sobie sprawę z tego, że potrafisz tak strasznie na nas działać i potrafisz tak nami zawładnąć, że przed chwilę zapomniałam jak jest gorąco u mnie w pokoju i jak topię się, a jest noc :( Myślami byłam w tej zimniejszej porze roku i wspominałam minione święta. Dziękuję Ci ♥
Co do samego rozdzialu, to po pierwsze cieszę się, że Livia ma kogoś takiego jak właśnie Irmina. Ktoś kto jej poradzi, ale przede wszystkim pomorze i przemówi do rozsądku.
Patrzę na Olivię łagodnym okiem (sama wiesz dlaczego ;*) i staram się ją zrozumieć, ale ona nie może całe życie uciekać. Musi się wziąć w garść i robić to co podpowiada jej serce,a wszyscy wiemy chyba jak jest ;)
Czekam na następny♥
Pozdrawiam i ściskam moocno ! ♥
Nareszcie wszystko nadrobiłam, aż od 6 części :o ale dałam radę, jak wytłumaczyć moją nieobecność? Największym problemem był czas.. brak czasu tak to na pewno. Ale teraz obiecuję będę na bieżąco ;)
OdpowiedzUsuńRozdział przecudowny, jak czytałam następny za kolejnym to myślałam "Szybko następna rzeczywistość, ciekawe co tam się wydarzy." "Może w następnej Olivia zaufa Stefanowi" i wiele takich innych myśli. Właśnie, mam nadzieję, że nasza bohaterka w końcu mu zaufa ;) cieszę się też, że jej mama stara się zmienić i nawet jej to wychodzi. gorzej jej tacie :/
Czekam na kolejny ;)
Pozdrawiam :*
Cudowny rozdział kochana ! Opisujesz świetnie każde ich uczucie, aż samemu można się wczuć w nich i przeżywać wszystkie sytuacje jakbyśmy sami w tym występowali. Olivii jest ciężko z rodzicami. Z tymi, że są alkoholikami, ale nie powinna się tak unosić. Irmina nie chciała źle. Wolała, aby przyjaciółka sama wyznała Jej rodzicom, kim są. Sądzę, że postąpiła dobrze jak prawdziwa przyjaciółka. Olivia powinna wreszcie przezwyciężyć przeszłość i zacząć żyć teraźniejszością i myśleć o przyjaźni czy związku z Stefanem o większej stabilizacji niż seksie, który jest głupią odskocznią. Widać jak obu im na sobie zależy, więc czemu Go wciąż blokuje?
OdpowiedzUsuńMiło było poczuć chociaż trochę zimy. Te upadły to jakaś porażka. Nie ma jak z domu nawet wyjść, bo od razu się leje z człowieka i po prostu się roztapiam.
Czekam na następny ! Buziaki ! ;*
Rozdział cudowy. Emocje bohaterów przekazujesz w genialny sposób. Aż ci zazdroszczę ;* Jednakże boli mnie to, że Stefan jest odtrącany. Olivia powinna posłuchać Olivii i dać szansę. Zaufać. Może wtedy wszystko się ułoży? Czekam na następny i przypominam, że u mnie pojawiła się nowość ; (
OdpowiedzUsuńBuziaki,
British Lady
;)*
UsuńBardzo kocham to opowiadanie *-*
OdpowiedzUsuńUwielbiam Stefana,no po prostu jest idealny...
Szkoda,że nie są razem..Czekam na kolejną rzeczywistość:*
Plus w temacie LGP, byłam i było niesamowicie *-*
OdpowiedzUsuńNie jestem dobra w pisaniu komentarzy i wyrażania swojej opinii,jednak postanowiłam się spiąć.
OdpowiedzUsuńTo co robisz z rozdziałami,w jaki sposób operujesz słownictwem,uczucia bohaterów...istna magia przez którą czuję niedosyt kolejnych rzeczywistości,dlatego przeczytałam całego bloga w ciągu jednego dnia z zapartym tchem.
Olivia...wywołuje u mnie uczucie pewnego respektu,sama nie wiem jakbym sobie poradziła w jej sytuacji a ona tymczasem stawia czoło światu za co ją wręcz uwielbiam,mimo tego że uparcie odtrąca Stefana ale to już inną drogą.
Mam nadzieję że jednak przestanie się opierać i da szansę Kraftowi,który widać że nie jest jej obojętny ani ona jemu.
Czekam z utęsknieniem i ocieraniem łez na kolejną rzeczywistość
Buziaki :*
(mówiłam że nie umiem pisać komentarzy a to opowiadanie zasługuje na coś lepszego,mimo że się starałam) :)
Kochana jestem! ;* Cierpię na ten sam problem co Ty, chroniczny brak czasu ;/ Na szczęście dziś znalazłam trochę na przeczytanie rozdziału, chodź muszę przyznać, że trochę na raty ;p
OdpowiedzUsuńJak zwykle jest niesamowity, wręcz magiczny. Podoba mi się ta atmosfera, którą stworzyłaś *.* Bardzo dobrze, że Irmina powiedziała to Olivii, może coś do niej dotrze, szczerze to trochę smutno, bo Stefan był przy niej zawsze kiedy go potrzebowała, a teraz, kiedy on prosi, aby ona była, Olivia odtrąca go...
Czekam na kolejną rzeczywistość! ;*