Przyłożył jej dłoń do swoich ust i zaczął całować. Nieustannie patrzył na jej twarz. Wydawało mu się, że poruszyła powiekami. Wbił w nią wzrok jeszcze intensywniej, nadal nie wyswobadzając jej dłoni z uścisku. Złożył kolejny pocałunek na jej kościstych palcach i wtedy omal nie krzyknął. Otworzyła oczy. Ocknęła się.
Poderwał się z krzesła i pogładził jej bladą twarz. Uśmiechnął się do niej szeroko. Miała zdezorientowany wyraz twarzy.
– Gdzie ja jestem? – zapytała słabym głosem.
– W szpitalu. Zemdlałaś. Biegnę po lekarza – powiedział, składając na jej czole przelotny pocałunek.
Rozglądała się po białym, sterylnym pomieszczeniu. Spojrzała na stojący obok niej wózek, na którym przymocowana była buteleczka z przezroczystym płynem. Do spodu buteleczki przytwierdzona była cieniutka rurka, która podłączona do wbitego w jej rękę wenflonu wtłaczała w jej żyły ciecz. Uśmiechnęła się drętwo na ten widok.
Wrócił. Do pomieszczenia wszedł z wysokim, młodym mężczyzną. Był blondynem o zielonych oczach i pociągłej twarzy.
– Śpiąca królewna nam się obudziła – rzucił na powitanie. – Jak się pani czuje, Olivio? – zapytał, świecąc jej małą latareczką w oczy.
– Dobrze. Co się stało? – zapytała.
– Zemdlała pani. Stres zrobił swoje. Musimy zrobić pani kilka badań, by upewnić się czy wszystko jest w porządku. Jak na razie podajemy pani witaminy – wskazał na kroplówkę.
– Mogę iść odwiedzić mamę?
– Jeśli tylko czuje się pani na siłach. Tylko za co najmniej godzinę, dobrze? Niech pani odpocznie – uśmiechnął się, odwiesił tabliczkę na jej łóżko i wyszedł z pomieszczenia.
Wpatrywała się w sufit. Była odrętwiała. Czuła jego dłoń na swojej. Gładził jej delikatną skórę, kciukami zataczając na niej kółka. Uśmiechnęła się na ten gest. Zwróciła głowę w jego kierunku i napotkała jego baczne spojrzenie.
– Niezłego stracha mi napędziłaś, wiesz? – uśmiechnął się.
– Przepraszam – uśmiechnęła się słabo. – Długo byłam nieprzytomna?
– Niecałą godzinę – odparł. – Teraz powinnaś się przespać. Będę tutaj.
Skinęła głową i odwróciła ją w drugą stronę. Przymknęła powieki i niemal natychmiast odpłynęła do krainy Morfeusza.
~***~
Otworzyła
oczy, a on nadal siedział na krzesełku. Wsparty na łokciu, który spoczywał na
jej łóżku spał smacznie, nadal kurczowo trzymając jej dłoń. Uśmiechnęła się na
ten widok. Wbiła wzrok w szpitalny sufit. W tym wszystkim piękne było to, że
miała jego. Piękne było, że mimo wszystko, on przy niej był, czuwał.
Pogładziła go wolną ręką po czuprynie i niemal od razu otworzył oczy.
– Przepraszam, nie chciałam cię budzić.
Przetarł oczy, przeczesał włosy i przeciągnął się na krzesełku.
– Nie szkodzi – uśmiechnął się. – Wypoczęłaś?
– Mhm. Chcę iść do mamy. – Dobrze. Pomogę ci wstać – zaoferował.
Wbrew pozorom nie była bezsilna. Sama poradziłaby sobie z wstaniem z łóżka, ale on czuł się tak potrzeby, że nie mogłaby go zawieść.
Stanęła przed szybą i zobaczyła matkę. Wydawała się nieco mniej blada, a opuchnięcia na twarzy wydawały się być mniejsze. Wyglądała znacznie lepiej.
– Chce pani wejść do matki? – zapytała młoda pielęgniarka, która nie wiedzieć skąd wyrosła obok nich.
– Mogę?
– Oczywiście. Proszę tylko włożyć to – podała jej zielony fartuch.
Spojrzała na niego. Miała błyszczące spojrzenie.
– Poczekam – zapewnił, posyłając jej pełen wsparcia uśmiech.
Przekroczyła próg pomieszczenia. Podeszła do matki. Z bliska wyglądała inaczej. Jej wyraz twarzy przypominał skonsternowanie i swego rodzaju walkę. Uśmiechnęła się do siebie i opadła na krzesło stojące obok. Spojrzała na głośno pikające aparatury. Wszystko wydawało się być w porządku. Jej wzrok ponownie spoczął na pani Braun. Chwyciła za rękę, która nie była osłonięta gipsem i pogładziła ją.
Spojrzała na twarz matki i zauważyła, jakby skurcz mięśni twarzy. Znów pogładziła matkę po spracowanej dłoni, a ta po chwili z wysiłkiem otworzyła oczy.
Do jej oczu napłynęły łzy. Była szczęśliwa, że matka się wybudziła. Spojrzała na kobietę intensywnym wzrokiem. Ta rozglądała się po pomieszczeniu, jakby nie wiedziała skąd się tam wzięła. W końcu jej wzrok wbił się w nią.
– Mamo – szepnęła.
Czterdziestokilkuletnia kobieta uśmiechnęła się lekko i nic nie odpowiedziała.
– Siostro! – krzyknęła.
– Co się dzieje? – kobieta oderwała się od biurka i szybko podeszła do łóżka, widząc, że pacjentka na nią patrzy, uśmiechnęła się szeroko. – Idę po doktora – oznajmiła, wychodząc przez rozsuwane drzwi.
Jej wzrok znów spoczął na leżącej bezwładnie kobiecie.
– Nawet nie wiesz jak mnie przestraszyłaś – szepnęła przyciskając policzek do dłoni kobiety.
Przymknęła oczy. Poczuła się jak kilkuletnia dziewczynka, którą kiedyś była. Poczuła dotyk kochającej matki. Kąciki oczu zaszczypały ją od napływających łez. Do pomieszczenia wpadł mężczyzna, którego wcześniej widziała w swojej sali.
– Proszę się odsunąć – powiedział poważnie.
Wykonała polecenie i stanęła na środku pomieszczenia. Lekarz zaświecił kobiecie w oczy latarką, tak jak to zrobił jakiś czas temu z nią. Spojrzał na wszystkie aparatury i spisał to na tabliczkę, która znajdowła się powieszona na łóżku.
– Proszę zadzwonić po doktora Wagnera. Kazał poinformować, kiedy pacjentka się obudzi – odezwał się do pielęgniarki. – A panią zabieramy na badania – obdarzył starszą kobietę subtelnym uśmiechem. – Panią natomiast zaproszę za kilkanaście minut do mojego gabinetu – zwrócił się do niej z tym samym uśmiechem.
Wraz z nim wróciła do swojej sali. Położyła się na niewygodnym łóżku. Była nieco zdenerwowana. Matka się obudziła, to było cudowne. Ale co z badaniami? Dlaczego znów będą ją badać? Czy to tylko kontrolne badania czy może parametry aparatur wykazywały coś niepokojącego? Takie myśli krążyły po jej głowie.
– Hej Kochanie, słuchasz mnie? – dobiegł ją jego głos.
– Hm? – spojrzała na niego.
– Czyli nie – uśmiechnął się.
– Wybacz. Martwię się.
– Nie masz czym. To tylko rutynowe badania. Wszystko będzie w porządku – musnął jej dłoń ustami.
– Za chwilę mam się stawić w gabinecie tego młodego lekarza, pójdziesz ze mną? – zachrypiała.
– Oczywiście.
Pogładziła go wolną ręką po czuprynie i niemal od razu otworzył oczy.
– Przepraszam, nie chciałam cię budzić.
Przetarł oczy, przeczesał włosy i przeciągnął się na krzesełku.
– Nie szkodzi – uśmiechnął się. – Wypoczęłaś?
– Mhm. Chcę iść do mamy. – Dobrze. Pomogę ci wstać – zaoferował.
Wbrew pozorom nie była bezsilna. Sama poradziłaby sobie z wstaniem z łóżka, ale on czuł się tak potrzeby, że nie mogłaby go zawieść.
Stanęła przed szybą i zobaczyła matkę. Wydawała się nieco mniej blada, a opuchnięcia na twarzy wydawały się być mniejsze. Wyglądała znacznie lepiej.
– Chce pani wejść do matki? – zapytała młoda pielęgniarka, która nie wiedzieć skąd wyrosła obok nich.
– Mogę?
– Oczywiście. Proszę tylko włożyć to – podała jej zielony fartuch.
Spojrzała na niego. Miała błyszczące spojrzenie.
– Poczekam – zapewnił, posyłając jej pełen wsparcia uśmiech.
Przekroczyła próg pomieszczenia. Podeszła do matki. Z bliska wyglądała inaczej. Jej wyraz twarzy przypominał skonsternowanie i swego rodzaju walkę. Uśmiechnęła się do siebie i opadła na krzesło stojące obok. Spojrzała na głośno pikające aparatury. Wszystko wydawało się być w porządku. Jej wzrok ponownie spoczął na pani Braun. Chwyciła za rękę, która nie była osłonięta gipsem i pogładziła ją.
Spojrzała na twarz matki i zauważyła, jakby skurcz mięśni twarzy. Znów pogładziła matkę po spracowanej dłoni, a ta po chwili z wysiłkiem otworzyła oczy.
Do jej oczu napłynęły łzy. Była szczęśliwa, że matka się wybudziła. Spojrzała na kobietę intensywnym wzrokiem. Ta rozglądała się po pomieszczeniu, jakby nie wiedziała skąd się tam wzięła. W końcu jej wzrok wbił się w nią.
– Mamo – szepnęła.
Czterdziestokilkuletnia kobieta uśmiechnęła się lekko i nic nie odpowiedziała.
– Siostro! – krzyknęła.
– Co się dzieje? – kobieta oderwała się od biurka i szybko podeszła do łóżka, widząc, że pacjentka na nią patrzy, uśmiechnęła się szeroko. – Idę po doktora – oznajmiła, wychodząc przez rozsuwane drzwi.
Jej wzrok znów spoczął na leżącej bezwładnie kobiecie.
– Nawet nie wiesz jak mnie przestraszyłaś – szepnęła przyciskając policzek do dłoni kobiety.
Przymknęła oczy. Poczuła się jak kilkuletnia dziewczynka, którą kiedyś była. Poczuła dotyk kochającej matki. Kąciki oczu zaszczypały ją od napływających łez. Do pomieszczenia wpadł mężczyzna, którego wcześniej widziała w swojej sali.
– Proszę się odsunąć – powiedział poważnie.
Wykonała polecenie i stanęła na środku pomieszczenia. Lekarz zaświecił kobiecie w oczy latarką, tak jak to zrobił jakiś czas temu z nią. Spojrzał na wszystkie aparatury i spisał to na tabliczkę, która znajdowła się powieszona na łóżku.
– Proszę zadzwonić po doktora Wagnera. Kazał poinformować, kiedy pacjentka się obudzi – odezwał się do pielęgniarki. – A panią zabieramy na badania – obdarzył starszą kobietę subtelnym uśmiechem. – Panią natomiast zaproszę za kilkanaście minut do mojego gabinetu – zwrócił się do niej z tym samym uśmiechem.
Wraz z nim wróciła do swojej sali. Położyła się na niewygodnym łóżku. Była nieco zdenerwowana. Matka się obudziła, to było cudowne. Ale co z badaniami? Dlaczego znów będą ją badać? Czy to tylko kontrolne badania czy może parametry aparatur wykazywały coś niepokojącego? Takie myśli krążyły po jej głowie.
– Hej Kochanie, słuchasz mnie? – dobiegł ją jego głos.
– Hm? – spojrzała na niego.
– Czyli nie – uśmiechnął się.
– Wybacz. Martwię się.
– Nie masz czym. To tylko rutynowe badania. Wszystko będzie w porządku – musnął jej dłoń ustami.
– Za chwilę mam się stawić w gabinecie tego młodego lekarza, pójdziesz ze mną? – zachrypiała.
– Oczywiście.
~***~
Zza
drzwi wydobył się zgłuszony głos lekarza.
– Proszę – powiedział.
Niepewnie chwyciła klamkę i nacisnęła ją. Drzwi odstąpiły. Chwiejnym krokiem weszła do gabinetu, a zaraz za nią on.
– Rozumiem, że życzy sobie pani, by ten pan był przy naszej rozmowie? – spojrzał na niego.
– Tak. To on pomógł mi przy mamie, kiedy ją znalazłam, a rozumiem, że to o niej będziemy rozmawiać.
– Nie. Będziemy rozmawiać o pani – odparł.
– Och… W takim razie… w porządku – chwyciła go za rękę i usiedli na dwóch skrzypiących krzesełkach przed biurkiem doktora Kopfa.
Mężczyzna spojrzał na stos dokumentów spoczywających na brązowym biurku i po chwili odnalazł odpowiednią teczkę. Otworzył ją i zagłębił się w jej treści.
– Dobrze. W takim razie, nie będę owijał w bawełnę…. Jest pani w ciąży.
Zrobiło jej się gorąco, a czerwień uderzyła do jej twarzy. Oczy nabrały kształtu pięciozłotówek, a usta lekko się lekko rozchyliły.
– Pro… proszę? – szepnęła.
– Tak. To omdlenie spowodowane było małą ilością witamin w organizmie oraz dużym stresem. Musi teraz pani na siebie uważać – mówił z uśmiechem na twarzy.
– Ale jak to możliwe? – zastanawiała się na głos, wpatrując się w kartotekę na biurku.
Lekarz się zarumienił i uśmiechnął jeszcze szerzej.
– W każdym bądź razie, moje gratulacje. Jeszcze dziś dostanie pani wypis i receptę, ma pani trzydzieści jeden dni na jej realizację.
Opuścili gabinet lekarza i w ciszy przemierzali korytarz. Żadne z nich się nie odezwało.
Kiedy znalazła się w łóżku. Zamknęła oczy i dała upust łzą. Gdy to zobaczył niemal natychmiast usiadł na szpitalnym łożu i mocno ją do siebie zagarnął.
– Nie płacz, Livio – szepnął.
– Jak to możliwe, Stefanie? – łkała.
– Nie wiesz? – poruszył zabawnie brwiami.
Chciał ją rozśmieszyć, ale nie dała rady. Rozpłakała się jeszcze bardziej.
– Hej, spokojnie. Damy sobie radę. Nie płacz, proszę cię. Nienawidzę jak płaczesz – gładził ją po plecach.
– To nie jest odpowiedni czas. Jesteśmy za młodzi. Dopiero co ułożyło mi się życie. Skomplikowałam je tobie i nie chcę w to mieszać jeszcze dziecka – cedziła przez zaciśnięte zęby.
– Livio, powiedziałem to już i powtórzę ostatni raz. Nikomu nie skomplikowałaś życia. Kocham cię. kocham cię najmocniej na świecie i przestań proszę wygadywać takie bzdury. To prawda, jesteśmy młodzi, ale damy sobie radę. Obiecuję, że przebrniemy przez to razem. Że wspólnie wychowamy to maleństwo spoczywające pod twoim serduszkiem – mówił wolno. Chciał, by każde słowo do niej dotarło. Chciał, by poczuła się bezpieczna i pewna jego miłości.
Słysząc te słowa ponownie zalała ją fala łez. Tym razem były to łzy szczęścia. W końcu pozwoliła by w jej dotychczasową rzeczywistość zaangażował się on. On, którego kochała. On, który tak musiał się przez nią nacierpieć. On, który jest dla niej opoką. On, który ją kocha.
– Proszę – powiedział.
Niepewnie chwyciła klamkę i nacisnęła ją. Drzwi odstąpiły. Chwiejnym krokiem weszła do gabinetu, a zaraz za nią on.
– Rozumiem, że życzy sobie pani, by ten pan był przy naszej rozmowie? – spojrzał na niego.
– Tak. To on pomógł mi przy mamie, kiedy ją znalazłam, a rozumiem, że to o niej będziemy rozmawiać.
– Nie. Będziemy rozmawiać o pani – odparł.
– Och… W takim razie… w porządku – chwyciła go za rękę i usiedli na dwóch skrzypiących krzesełkach przed biurkiem doktora Kopfa.
Mężczyzna spojrzał na stos dokumentów spoczywających na brązowym biurku i po chwili odnalazł odpowiednią teczkę. Otworzył ją i zagłębił się w jej treści.
– Dobrze. W takim razie, nie będę owijał w bawełnę…. Jest pani w ciąży.
Zrobiło jej się gorąco, a czerwień uderzyła do jej twarzy. Oczy nabrały kształtu pięciozłotówek, a usta lekko się lekko rozchyliły.
– Pro… proszę? – szepnęła.
– Tak. To omdlenie spowodowane było małą ilością witamin w organizmie oraz dużym stresem. Musi teraz pani na siebie uważać – mówił z uśmiechem na twarzy.
– Ale jak to możliwe? – zastanawiała się na głos, wpatrując się w kartotekę na biurku.
Lekarz się zarumienił i uśmiechnął jeszcze szerzej.
– W każdym bądź razie, moje gratulacje. Jeszcze dziś dostanie pani wypis i receptę, ma pani trzydzieści jeden dni na jej realizację.
Opuścili gabinet lekarza i w ciszy przemierzali korytarz. Żadne z nich się nie odezwało.
Kiedy znalazła się w łóżku. Zamknęła oczy i dała upust łzą. Gdy to zobaczył niemal natychmiast usiadł na szpitalnym łożu i mocno ją do siebie zagarnął.
– Nie płacz, Livio – szepnął.
– Jak to możliwe, Stefanie? – łkała.
– Nie wiesz? – poruszył zabawnie brwiami.
Chciał ją rozśmieszyć, ale nie dała rady. Rozpłakała się jeszcze bardziej.
– Hej, spokojnie. Damy sobie radę. Nie płacz, proszę cię. Nienawidzę jak płaczesz – gładził ją po plecach.
– To nie jest odpowiedni czas. Jesteśmy za młodzi. Dopiero co ułożyło mi się życie. Skomplikowałam je tobie i nie chcę w to mieszać jeszcze dziecka – cedziła przez zaciśnięte zęby.
– Livio, powiedziałem to już i powtórzę ostatni raz. Nikomu nie skomplikowałaś życia. Kocham cię. kocham cię najmocniej na świecie i przestań proszę wygadywać takie bzdury. To prawda, jesteśmy młodzi, ale damy sobie radę. Obiecuję, że przebrniemy przez to razem. Że wspólnie wychowamy to maleństwo spoczywające pod twoim serduszkiem – mówił wolno. Chciał, by każde słowo do niej dotarło. Chciał, by poczuła się bezpieczna i pewna jego miłości.
Słysząc te słowa ponownie zalała ją fala łez. Tym razem były to łzy szczęścia. W końcu pozwoliła by w jej dotychczasową rzeczywistość zaangażował się on. On, którego kochała. On, który tak musiał się przez nią nacierpieć. On, który jest dla niej opoką. On, który ją kocha.
__________________________________
Hej Kochane! :*
Jak Wam się podoba powyższa rzeczywistość?
Jesteście zaskoczone?
A może tego się spodziewałyście?
Piszcie! Jestem strasznie ciekawa, co roi się w tych Waszych główkach! ❤
Obiecuję nadrobić wszystkie zaległości, w zeszły weekend nie dałam rady, ale teraz się postaram. :)
Jak Wam się podoba powyższa rzeczywistość?
Jesteście zaskoczone?
A może tego się spodziewałyście?
Piszcie! Jestem strasznie ciekawa, co roi się w tych Waszych główkach! ❤
Obiecuję nadrobić wszystkie zaległości, w zeszły weekend nie dałam rady, ale teraz się postaram. :)
Całuję!
Kolorowa Biel ❤
Kolorowa Biel ❤
A więc: :)
OdpowiedzUsuńCiąża? Zupełne zaskoczenie! Nie spodziewałam się!...ale ciekawe wyjście ;)
Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku i będą mieli śliczne maleństwo! No i oby nie było tu zaraz żadnych kryminałów, bo Olivia nie może się denerwować!:)
Cieszę się, że Stefan zareagował w taki sposób, a nie zwiał gdzie pieprz rośnie. Z matką Olivii też lepiej...cóż zmierzamy ku dobremu? Coś mi mówi, że-nie.
Jestem przekonana, że coś jeszcze wykombinujesz! To się właśnie roi u mnie w główce!:D
Nie mogę się doczekać następnej części!<3
Fantastyczny rozdział!
Weny kochana!<3
Buziaki!:**
Melduje się i ja !
OdpowiedzUsuńRozdział bajeczny. Widać, że Stefcio kocha Olivię, że o nią dba, że jest dla niego jedną z najważniejszych osób w życiu i nigdy jej nie zostawi. To się nazywa prawdziwa miłość, taka na dobre i na złe, przetrwa każdą próbę. Taka miłość połączyła Stefana i Olivie.
W moim odczuciu ciąża Olivii to najodpowiedniejszy moment.
Wełny życzę
Buzka ;*
Oooo kurczaki, jak to mawia moja ciocia.
OdpowiedzUsuńRozdział genialny !
Mam nadzieję, ze mama Olivi dojdzie do siebie, po tym wszystkim. I może uda jej się jeszcze trochę pożyć.
Ooo będzie Kraft Junior. Nawet nie wiesz , jak się cieszę, ale Olivia musi teraz przeżywać piekło , zaczynające się od alkocholizmu rodziców przez pobicie matki i kończące się na ciąży. Mam nadzieję, ze tak jak Stefan mówił, wychowają to maleństwo razem, nie oddzielnie.
Czekam na następny rozdział z niecierpliwością.
Pozdrawiam i weny życzę.
P.S. Przepraszam, ze nie udzielam się pod każdym postem, spróbuję to naprawić :)
Hej :*
OdpowiedzUsuńPo pierwsze : jesli chodzi o ciążę to zupełnie się jej nie spodziewałam! Myślałam już o wszystkim tylko nie tym! :D
Dobrze,że Stefan jest przy niej <3
Mam ogromną nadzieję,że już nic nie stanie im na drodze do szczęścia!
Po drugie : Mama...Też się mega cieszę,że jest z nią coraz lepiej. Oby ucieszyła się z tego,że za jakiś czas na świat przyjdzie jej wnuczek/wnuczka.
Nie mogę się doczekać następnego :*
Weny i buźka :3
Powiem Ci tak...Wow zaskoczyła mnie.Tak po ostatnim rozdziale myslalam ze to omdlenie to ciąża, ale nie sądziłam, że to prawda ...Ogromne zaskoczenie. Czy pozytywne?
OdpowiedzUsuńStefan jest bardzo opiekunczy i Olivia nie musi się martwić o to czy ją oleje,bo tego nie zrobi.
Z jej mamą juz chyba lepiej.Jak się cieszę.
Jedno wielkie pytanie... Gdzie jest ojciec Olivii i mąż pani Braun? Powinien zauważyć że jego żony i córki nie ma w domu. No chyba ze to on ją pobił. Ta kwestia będzie mnie trapić co najmniej do przyszłego tygodnia... Bardzo szczęśliwy rozdział jak dla mnie. Z jednym wielkim pytaniem....
Z nierpliwoscia czekam na kolejne cudenko. Weny I buźki :***
Cześć, kochana!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie jesteś zła, że jestem tak późno i dopiero teraz to wszystko komentuję? W końcu nadrabiam wszystkie blogi, ale musiałam zrobić sobie małą przerwę i o to są skutki.
Ale wracając, nadrobiłam wszystkie Twoje rozdziały i naprawdę mam mnóstwo emocji w sobie. Or radości po szok i wzruszenie.
To, że mama Olivii trafiła to szpitala było strasznie niespodziewane. Bałam się, ze możesz nam sprawić niefajną niespodziankę i mama Livii umrze. Na szczęście skończyło się dobrze, ale ta ciąża...
Nie ukrywam, czekałam na nią. Jakoś od razu, gdy zaczęłam czytać to opowiadanie miałam wrażenie, ze Olivia będzie w ciąży. Jak widać miałam rację, a to tylko kwestia czasy ;)
Jestem szczęśliwa wraz z Olivią. Jestem ciekawa, jak to wszystko dalej się potoczy. Liczę, że wraz z Stefanem stworzą kochajacą się rodzinę. Nie ma innego wyjścia :)
Buziaki i ściskam moonco ♥
No kurde, normalnie, wiedziałam, czułam, że jest w ciąży.
OdpowiedzUsuńPewnie, że to nie jest odpowiedni moment na zakładanie rodziny, siedzenie w pieluchach i tym podobne. Olivia ma tylko 17 lat, Stefan parę więcej. Ale są dojrzali, tak myślę. Może faktycznie moment nie jest odpowiedni - dziewczyna powinna zająć się mamą, poprawą stosunków z nią, zaufaniem.
Stefan to dalej ideał. Zachowuje się tak, jak pownien. Każda z nas chciałaby takiego faceta, który byłby z nami w trudnych chwilach, wspierałby, dawał poczucie bezpieczeństwa, ciepło. Do tego nie prysnął na wieść o dziecko, chociaż pewnie też go to przeraziło. Jednak to jest miłość, prawdziwa. I najpiękniejsza.
Co do stylu - perfekcyjny. Co ja będę więcej pisać? Nie trzeba nic więcej dodawać.
Życzę weny, czekam na następny i nieśmiało zapraszam do siebie: melissamolier.blogspot.com i my--niepokonani.blogspot.com.
Buziaki,
Annie.
Jestem :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny *.*
Wspaniale się czytało :)
Powiem tak... Spodziewałam się wszystkiego... Dosłownie... Ale nie tego, że Livia będzie w ciąży... No i tu mnie zaskoczyłaś... :)
Stefan i Olivia są młodzi... Mają przed sobą całe życie. Ale oni dadzą radę. :) bo już i tak są dojrzali jak na swój wiek.
Dobrze, że jej mama już się wzbudziła :) to chyba było dla niej wielkim szczęściem.
Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej ;)
Buziaki ;*
Jak słodko ♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńJak przepięknie ♥♥♥♥
Jak cudownie ♥♥♥♥
W końcu odnalazła swoje szczęście ♥ i mam nadzieję, że będzie już tak do końca ♥
Olivka na to zasługuje <3
A Stefcio jest po prostu wspaniały ♥
Czekam na kolejny
Buziaki :**
Hej hej! :*
OdpowiedzUsuńRozdział och, ach miód i orzeszki. :D
Dobra, zacznę od tej jakże wspaniałej wiadomości! Tak żem czuł, że to chodzi o ciąże i będzie Mały Pan Kraft. Albo Pani. :D
Mimo, że są młodzi oboje, wiem, że sobie poradzą, chociaż wiadomo, że to nie jest zbyt dobry czas na dziecko, ale cóż.. Zdarzyło się. Stefan kocha Olivię, Olivia Stefana, więc dadzą sobie radę.
Bardzos ię cieszę, że mama dziewczyny się wybudziła, w końcu! Teraz musi być już tylko lepiej, z pewnością pomoże córce w opiece nad dzieckiem..
Tylko wiesz co mnie martwi? Jak zareaguje ojciec Olivii na wieść o ciąży.. Aż się boję..
Czekam na następny, buziaki! :*
Ojajajajaj przepraszam Cię kochana za go ze dosyć długo mnie nie było.
OdpowiedzUsuńAle jestem teraz!
To to się porobiło! Ciąża!? Ale zachowanie Stefan za jest wspaniałe! Cudownie jak mężczyzna rozumie ze kobieta sama w ciążę nie zachodzi. Dobrze ze jej matką się wzbudziła. Ale co dalej?
Czekam na kolejny!
Po pierwsze to jestem zła, bo mnie nie powiadomiłaś, o! ;<
OdpowiedzUsuń"– Nie wiesz? – poruszył zabawnie brwiami. " to nie normalne, że się śmieję jak głupia XD
Krafti jest słodziaśny i tyle, jego reakcja znakomita. Boże, gdzie są tacy faceci? No gdzie? Są w ogóle? Och, nie ma. To się nie pocieszyłam :D
Czekam na kolejny :*
Buziaki ♥
(komentarz krótki jak zarost mojego brata (porównanie pierwsza klasa, wiem XD), ale nie mam jakoś weny do pisania czegoś z sensem :( Ojoj)
Z małym poślizgiem, ale melduję się ♥
OdpowiedzUsuńRozdział genialny, chociaż powiem ci szczerze, lekko zaskakujący, ale pewnie taki był twój zamiar, żeby nas trochę oszołomić, co? :)
Olivia w ciąży. Hmm... z jednej strony, dziewczyna jest bardzo młoda, ma jeszcze czas na zakładanie z rodziny, ale z drugiej, chyba lepszego momentu własnie na to być nie mogło. Stefan jest po prostu przekochany. Nie wiesz przypadkiem, czy w rzeczywistości chodzi gdzieś po świecie taki ideał? :) Na pewno oboje poradzą sobie w tej sytuacji. Mają przecież siebie, a to najważniejsze. Tak samo jak to, że Olivia w końcu odnalazła szczęście w tej szarej codzienności, o które przecież tak długo walczyła... To teraz czekamy na juniora ^^
Czekam z niecierpliwością na kolejne! ♥
Buziaki :**
O matko :o
OdpowiedzUsuńCiąża?serio?to zaskakujące...poważnie *,*
Jednak wiem że ze Stefanem dadzą sobie radę,mają przecież siebie
Ciekawi mnie dalej sprawa z panem Braunem,ani razu nie odwiedził swojej żony...to na pewno był On!(włącza mi się Sherlock uwaga a daleko mi do niego :v )
Z niecierpliwością czekam na kolejną rzeczywistość
Całuję :*
(Ps : wybacz mi krótki komentarz,obiecuję poprawę)
Jestem :)
OdpowiedzUsuńKochana, rozdział cudo! Nawet nie wiem, jak zdołałam tak szybko go przeczytać. Pochłonęłam go całkowicie.
Olivia w ciąży? Czyli dobrze trafiłam :) Gratulacje dla Ciebie, ponieważ podbudowałaś tak akcje, iż pierwszy i najważniejszy wniosek, który się nasuwał, to stres. Poniekąd też prawda, ale jednak ten główny czynnik był zupełnie inny.
Cóż z jednej strony Livia to młodziutka dziewczyna, a z drugiej zupełnie nie ma się o co martwić. Ma tak kochaną osobę obok siebie, iż nie da się nawet tego dokładnie opisać. Stefan zawsze wie co powiedzieć i w którym momencie. Jest wielką szczęściarą, że go ma!
Mam nadzieję, że mama Olivii jakoś powoli się pozbiera.
Czekam na następny!
Buziaki ;***
Nie byłam pewna, ale gdzieś w myślach pojawiła się myśl, że być może Olivia jest w ciąży. I w sumie nie wiem, jak zareagować. Cieszę się bardzo, bo mimo wszystko dziecko to cudowna sprawa. Ale wymaga dużo cierpliwości i odpowiedzialności. Olivia musi być bardzo pewna swojego związku ze Stefanem, jeśli zdecyduje się z nim wychować dziecko. Bo dziecko wiąże na całe życie. Inna sprawa, że Stefan będzie cudownym ojcem; kocha Olivię i jestem pewna, że dziecko obdarzy tak samo wielką miłością.
OdpowiedzUsuńI chyba teraz już jestem pewna, że chciałabym zobaczyć taki piękny, rodzinny obrazem w ich wykonaniu! <3
Pozdrawiam i całuję! ;*
Świetny rozdział :* jak zawsze :D
OdpowiedzUsuńMało kto chyba spodziewał się ciąży Liv i ja też nie ;)
Musi się wszystko dobrze ułożyć, nie wyobrażam sobie tego inaczej :P
Weny ❤
To ten...
OdpowiedzUsuńMnie zatkało. ;o To... mnie się w głowie nie mieści. ;P
Chyba raz jakoś pisałam tutaj nawet, że przewiduję ciążę Olivii. Jakoś tam 2+2 umiem dodać, lecz nie spodziewałam się tego w takim momencie...
Zacznę od tego, że cieszę się, iż matce Olivii się polepszyło. Zawsze byłam za nią. ;D hehe Nie rób jej nic, proszę. Ona teraz będzie bardzo potrzebna Olivii. Zwłaszcza teraz...
Faktycznie. Są młodzi. Zwłaszcza Olivia. Jednakże, jej położenie nie jest tak tragiczne. Ma Stefana. Jeśli Stefan jest przy niej, byłabym jak najbardziej spokojna o ich losy, naprawdę. :D
Chociaż... Nie wiadomo, co jeszcze, Kochana, wymyślisz! ;D
Dlatego czekam. :D
Buźka. ;**
Kocham. ;*
Kurde. Gdzieś tam z tyłu głowy zapaliła mi się taka żaróweczka "a może Olivia jest w ciąży?" jednak bardzo szybko odrzuciła ten plan, ponieważ zawsze mnie zaskakiwałaś. Tym razem zaskoczyłaświata mnie tym, że miałam rację... :D
OdpowiedzUsuńRozdział oceniam bardzo pozytywnie, ponieważ wszystko powoli wychodzi na prostą. Zostawiam już sam fakt, że styl pisania jest utrzymany na bardzo wysokim poziomie dzięki czemu możemy czytać takie cudo *-*
Olivia i Stefan sobie poradzą. Wierzę w to. Co z tego , że są młodzi? Może nawet zbyt młodzi? Dadzą radę i kibicuję im.
Buziaki,
British Lady ♡
Nie, tego się nie spodziewałam. jakoś nie mogłam myśleć o tym, że Olivia mogłaby być w ciąży. Spodziewałam się jakiejś strasznej choroby, czy czegoś takiego, ale nie ciąży!
OdpowiedzUsuńMoże jednak moje życzenie się spełni i już wszystko się ułoży? Matka Olivii wyzdrowieje a sama dziewczyna wreszcie będzie szczęśliwa ze Stefanem. Wiem, że długa droga przed nimi, ale najważniejsze, że Stefan chce wspierać ukochaną w tej trudnej dla nich obojga sytuacji.
Rozdział jak zwykle bardzo dobry :-)
Pozdrawiam i życzę weny! :-)
Przepraszam, że dopiero teraz, ale wreszcie znalazłam trochę czasu :) Rozdział świetny i pełen niespodzianek, wszystko układało się coraz lepiej a tu nagle ciąża! Nawet nie wiesz jak mnie zaskoczyłaś. Jestem ciekawa jak Livia i Stefan poradzą sobie w tej nowej sytuacji.
OdpowiedzUsuńSzybko idę czytać nowy rozdział! :D
Ciąża! To chyba ostatnie czego się spodziewałam, serio xD
OdpowiedzUsuńJednak cieszę się :) Olivia uważa, że to przeszkoda, ale moim zdaniem to tylko powód dla którego w ich związku będzie tylko lepiej.
Kamień spadł mi z serca kiedy mama Olivii się obudziła. Teraz to już musi być lepiej, no po prostu musi!
Rozdział genialny ♥
Buziaki :*