piątek, 10 lipca 2015

Dwunasta rzeczywistość

          Budzik. Ten sam irytujący dźwięk, co zwykle. Chwyciła telefon leżący obok niej. Wcisnęła przycisk, uciszając urządzenie. Siódma rano. Wygramoliła się z łóżka. Za oknem wstawał szary, pochmurny i śnieżny dzień. Nie było widać w nim nic prócz szarości.
          Westchnęła i opadła ponownie na łóżko. Skapitulowała. Nie miała zamiaru tego dnia wyjść z domu ani na moment. Nie chciała wyściubiać czubka nosa za drzwi mieszkania. Wiedziała, że trudno będzie wytrzymać jej w towarzystwie rodziców, ale wiedziała też, że nie ma w sobie tyle siły, by otworzyć drzwi, pokonać dzielącą ją odległość i stanąć w progu szkoły.
          Doszło ją delikatne pukanie do drzwi. Nie odpowiedziała. Przekręciła się na drugi bok, okrywając szczelniej kołdrą. Usłyszała, że ktoś delikatnie uchyla drzwi. Domyśliła się, że to matka. Ojciec nie potrafiłby postąpić tak delikatnie.
– Olivio, córeczko, słyszałam, że dzwonił twój budzik, dlaczego nie wstajesz? – zapytała.
– Źle się czuję, noga mnie boli – odparła zdawkowo.
          W gruncie rzeczy wcale nie okłamała matki. Kostka pulsowała jej znacznie mocniej niż poprzedniego wieczora. Z jej nastawieniem psychicznym też nie było dobrze. Czuła się źle. Po prostu źle.
– W porządku, jeśli wolisz zostać w domu, zostań. Przygotuję ci coś do jedzenia i przyniosę środki przeciwbólowe – powiedziała z tą samą łagodnością, co przed chwilą.
          Odwróciła się przez ramię i spojrzała na matkę.
– Nie musisz – w jej tonie zabrzmiała suchość.
– Chcę – powiedziała tylko i opuściła pokój.
         
Położyła się na wznak i rzuciła o ścianę, leżącą przy niej poduszką. Miała dosyć wszystkiego. Przywykła do sytuacji, do której przyzwyczaili ją rodzice. Do obojętności, szorstkości i braku zainteresowanie. A przede wszystkim do braku miłości. Jak miała teraz komukolwiek zaufać? Kogokolwiek pokochać? W jej głowie wciąż krążył ogromny znak zapytania. Dlaczego chcą teraz to wszystko zmienić?
          Bynajmniej matka chce zmiany. Stara się. Bywa szorstka. Bywa uszczypliwa. Ale bywa także grzeczna, miła, łagodna i uprzejma. Tak jak przed chwilą. Taka jaką powinna być każda rodzicielka. Ojciec tylko udawał, że nie pije. Udawał, że zainteresował się losem jedynej córki. Udawał, bo wszystko z jego strony było tylko i wyłącznie żałosną grą. Maskaradą.
          Podniosła się do pozycji siedzącej. Podskakując na jednej nodze doszła do szafy. Wyjęła z niej ciepły dres i zamknęła się w łazience. Wykonała poranną toaletę.
          Otwierając drzwi łazienki doszedł ją zapach naleśników. Przerzucając mokre włosy na lewe ramię pokuśtykała do kuchni.
– Robię ci naleśniki, może być? – zapytała urzędująca tam kobieta.
– Wszystko jedno - rzuciła siadając na taboret przy stole.
          Czajnik zaczął gwizdać. Matka wyłączyła pod nim palnik i zalała wrzątkiem niebieski kubek. Zamieszała jego zawartość łyżeczką i podał jej.
– Co to? – zapytała unosząc brew.
– Kawa dla ciebie. Z rana zawsze pijesz kawę – powiedziała, jakby było to jedno z podchwytliwych pytań.
         
Zmarszczyła czoło i spojrzała na kawę. Czyżby matka faktycznie obserwowała ją przez ostatni czas? Być może faktycznie stara się naprawić swoje błędy? A może to tylko gra? Podobna do tej ojca?
– Smacznego – powiedziała kładąc przed nią talerz z gorącymi naleśnikami, tym samym wyrywając ją z zamysłu. – Zjedz sobie tutaj spokojnie, a ja pójdę posprzątać pokój – powiedziała ocierając dłonie o fartuch.
– Poczekaj – odezwała się, kiedy matka przekraczała próg kuchni.
          Stanęła jak wryta i odwróciła się powolnie do córki. Jej twarz wydawała się wówczas znacznie starsza. Cienie malujące się pod oczyma i zmarszczki powstałe na czole, uwydatniły się znacznie bardziej, niż jeszcze poprzedniego wieczora.
– Jadłaś coś dziś? – zapytała.
          Kobieta posmutniała jeszcze bardziej i spuściła z niej wzrok. Pokiwała delikatnie, przecząco głową.
– To usiądź ze mną – oznajmiła, nadal tonem nie zawierającym jakichkolwiek emocji.
         
Jej rodzicielka podniosła gwałtowanie wzrok, jakby się przesłyszała. Wydawała się zszokowana i jakby zdezorientowana.
– Starczy dla nas obu – powiedziała, a głos jej się lekko załamał.
          Siedziała skubiąc posiłek. Matka siedziała naprzeciwko niej. Również milczała. Obie były zdziwione zaistniałą sytuacją oraz skrępowane ciszą, jaka między nimi zapadła.
– Smakują ci? – matka przerwała ciszę.
– Mhm – mruknęła.
– Dlaczego nic nie mówisz? – zapytała kobieta, nadal nie patrząc na córkę.
– A co mam mówić?! – uniosła głos i spojrzała na matkę.
         
Kobieta podniosła wzrok i spojrzała na nią. Westchnęła i splotła dłonie, kładąc je na stole.
– Wiem, że zawaliłam. Zawaliłam na całej linii, ale zauważ, że próbuję to zmienić – mówiła cicho, spokojnie i racjonalnie.
– Ale nie uważasz, że trochę późno na takie zmiany? Jestem prawie dorosła – zauważyła.
– Masz rację, jest późno, ale nie za późno – westchnęła rodzicielka. – Chcę naprawić moje błędy i uwierz, że twój tata jest tego samego zdania. Też chce odkupić wszystkie swoje winy.
– Nie widać tego po nim – bąknęła.
– Masz rację. Twój ojciec nie ma silnej woli. Musisz dać mu trochę czasu. Mnie też jest ciężko, ale… – urwała.
– Ale co?
– Ale zapisałam się na terapię – przyznała. – Dlatego jest mi łatwiej. Proponowałam to tacie, ale wiesz jaki on jest. Nie potrafi przyznać się do swoich słabości przed samym sobą, a co dopiero przed obcymi ludźmi? Uwierz, że on pije znacznie mniej niż jakiś czas temu.
          Każde słowo, jakie usłyszała z ust matki zmiękczyło jej serce. Matce naprawdę zależało. Naprawdę chciała coś zrobić ze sobą i ze swoim życiem. Mimo to pojawiło się jakieś zwątpienie, które nie pozwoliło, by bezgranicznie zaufała słowom matki.
– Skoro chcesz wszystko naprawić dlaczego w kilku sytuacjach byłaś dla mnie równie…  szorstka, jak ojciec? – zapytała w końcu.
– Bo… uwierz, że przez te wszystkie lata przyzwyczaiłam się do alkoholu. Przechodzę teraz przez etap, który jest najtrudniejszy. Jestem na… niejakim głodzie. I to wszystko powoduje moje rozdrażnienie – mówiła drżącym głosem. – Córeczko, ja naprawdę chcę dla ciebie jak najlepiej. Chcę, żebyś mi wybaczyła. Nie chcę, żebyś zapomniała o wszystkich przykrych sytuacjach, jakie dotknęły cię przez moją lekkomyślność, przez moją głupotę, chorobę, nazwij sobie to jak chcesz, bo byłoby to nie fair. Zniszczyłam ci kawał twojego życia i nie zasługuję na amnestię, ale pragnę, jak niczego innego, żebyś mi wybaczyła – położyła dłoń na jej ręce, a jej oczy zaszkliły się od łez.
– Mam tylko jedno pytanie – wycedziła. – Dlaczego teraz? Dlaczego akurat teraz chcesz odkupić wszystkie swoje winy? Dlaczego? Podchodziliście już raz do abstynencji, pamiętasz? Wytrzymaliście tydzień. Następnie znów się złamaliście. Był to co prawda tylko jeden dzień, ale ten jeden dzień zburzył moją wiarę w was. Następnego dnia zaczęliście zachowywać się jak roboty. Ty szczególnie. Jakby sytuacja, która miała miejsce dzień wcześniej w ogóle się nie wydarzyła, nie pamiętasz? – ton miała pełen wyrzutów.
– Wiem, źle postąpiłam. Złamałam się… ale kiedy tylko nie wróciłaś na noc… Postanowiłam, że podobna sytuacja nie może mieć miejsca. Nie mogę narażać cię na taki stres. Już i tak robiłam to przez tyle lat. Córeczko, musisz wiedzieć, że jestem z ciebie strasznie dumna. I bardzo dziękuję ci, że potrafiłaś sobie poradzić, kiedy nie było mnie przy tobie – mówiła, a po jej zapadniętych policzkach spływały słone łzy.
– A co skłoniło was do zmiany?
– Ty. Pamiętasz, jak przyszłaś do domu? Ojciec był nieprzytomny, ja leżałam skacowana na kanapie. Poprosiłam cię, żebyś podała mi piwo, leżące na parapecie.  Pamiętasz, jak się wtedy zdenerwowałaś? Jak nawrzeszczałaś na nas, że nie jesteśmy twoimi rodzicami? Że nie jesteśmy godni tego miana? Wtedy wygarnęłaś nam wszystko, co leżało ci na sercu. Wybiegłaś z domu, a ja zrozumiałam, że tak być nie może. Wylałam wszystkie zapasy alkoholu jakie mieliśmy w domu. Ojciec wytrzeźwiał, a ja powiedziałam mu, co postanowiłam. Zdenerwował się. Uniósł się i wrzeszczał, że nie mam prawa za niego decydować. Nie widziałam w nim jeszcze nigdy, takiej furii, jak tamtego dnia. Ale nie bałam się. Wiedziałam, że nie mogę się ugiąć. Że muszę wygrać z tą paskudną chorobą, z nałogiem. Dla ciebie.
          
Wzrok utkwiony miała na dłoniach matki, którymi ściskała mocno jej rękę. Matka płakała, a jej serce się krajało. Nie wiedziała, co ma powiedzieć. Wiedziała, że się stara. Wiedziała, że za każdym razem, kiedy ona jest w szkole, matka siedzi na plastikowym krzesełku, wśród ludzi z problemami. Z pewnością nie jest jej łatwo mówić o swoich problemach, słabościach. Czuje się poniżona, ale mimo to stara się wrócić na tory, z których zeszła kilka lat temu. Na tory, gdzie najważniejsza jest rodzina i nic poza nią.
         
Była pewna, że ojciec jeszcze długo nie zdobędzie się na odwagę, by stawić czoła swojemu największemu problemowi. Wiedziała, że jeszcze nie raz usłyszy z jego ust słowa, które będą zadawały na nowo rany. Rany bolesne i ciężkie do zagojenia, ale zrozumiała, że ma po swojej stronie matkę. Swojego poplecznika.
         
Przymknęła powieki i zacisnęła usta w cienką linię. Odchrząknęła i podniosła głowę. Matka obserwowała ją bacznie. Lustrowała spojrzeniem, każdy jej ruch, gest.
– Dziękuję… – wyszeptała, po czym dodała niepewnie – mamo.
          Przez twarz kobiety przebiegł cień uśmiechu. Oczy nabrały wielkości pięciozłotówek. Wyraz jej twarzy nie ukazywał już smutku czy wstydu, ale coś co przypominało… radość.
– Nie mówiłaś tak do mnie już od jakiegoś czasu… Kochanie, tak się cieszę! – powiedziała i wstała z krzesełka. Chciała podejść do niej i zagarnąć ja do piersi.
– Nie – wychrypiała odsuwając się od zmierzającej w jej kierunku matki. – Daj mi jeszcze trochę czasu. Bądź normalna. Nie przesadzaj z tą miłością. Muszę przetrawić to, co mi powiedziałaś. Muszę także przywyknąć do tej sytuacji. I proszę cię… bądź normalna. Nie próbuj naprawić tego wszystkiego tak od razu. Bądź normalna… mamo – powtórzyła i wstała kierując się do swojego pokoju.
          Wyjęła z szuflady biurka tablet. Usiadła z nim na łóżku, cicho sycząc. Kostka znów ją bolała, ale jak na razie nie chciała znów pokazywać się matce na oczy. Chciała, by rodzicielka spokojnie przetrawiła to, co jej oznajmiła.
          Włączyła urządzenie i włączyła pocztę elektroniczną. Był tam. E-mail, na który tak bardzo wyczekiwała. Stuknęła palcem w ekran, a jej oczom ukazała się niedługa wiadomość.



Witaj Livio!
Bardzo się cieszę, że się odezwałaś. Martwiłam się o Ciebie… Rozumiem, że sytuacja nie uległa zmianie? Nadal jest tak, jak było jeszcze podczas wakacji? Ja również nie mogę wyrzucić z pamięci naszych wspólnie
spędzonych dni. Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że Cię poznałam.
Skoro jest tak, a nie inaczej i skoro obie wspominamy to lato, to może wielka pora spotkać się ponownie? Za miesiąc zaczną się ferie świąteczne. Może wtedy znów się spotkamy? Zyskałaś sympatię moich rodziców, ciągle im o Tobie opowiadam. Chcą Cię poznać i z pewnością ucieszyliby się, gdybyś nas odwiedziła. Poza tym będą w domu tylko na święta. Razem z ciotką wyjeżdżają w Alpy. Wrócą dopiero w styczniu. Miałybyśmy trochę czasu dla siebie. Porozmawiam z rodzicami i z pewnością zgodzą się, żebyś spędziła z nami święta. Proszę, odpisz, co o tym sądzisz. Mam nadzieję, że uda nam się zamienić te słowa w czyny. Wyrwiesz się z domu i w końcu naładujesz
akumulatory. Czekam na Twoją odpowiedź.
Całuję, Irma


_____________________________
Hej Kochane! :*
To już dwunastka. Nawet nie wiem kiedy to zleciało. ;)
Jak podoba Wam się powyższa rzeczywistość?
Co sądzicie o "ugodzie" między Livią, a jej mamą? Dobrze robi starając się jej wybaczyć? ;)
Jestem spragniona Waszej opinii. ;)

Pogoda nam się trochę popsuła, co? ;( 

Całuję!
Kolorowa Biel


24 komentarze:

  1. Już jestem ♥
    Kochana, rozdział jest po prostu genialny! Ja nie wiem, jak ty to robisz, naprawdę. Zaczynam zazdrościć ci talentu :)
    Nawet nie próbuję sobie wyobrażać, co musi teraz czuć i przeżywać Olivia, bo na pewno nie jest jej łatwo w tej dość skomplikowanej sytuacji. Może to i dobra decyzja, żeby wybaczyć matce. Widać, że się stara i jej zależy, żeby odbudować relacje z córką i na nowo zdobyć jej zaufanie. Cóż, lepiej późno niż później... Dobrze by było, aby dała Olivii trochę czasu na przetrawienie tego wszystkiego. Powoli, małymi kroczkami, może to wszystko się uda. Intryguje mnie Irma, hmm... Jestem ciekawa, co dla nas dalej przygotujesz ♥
    Weny i buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :)
    Cieszę się że matka Livii w końcu zrozumiała wszystko to, co zrobiła. Że chce naprawić wszystko to co złe się wydarzyło przez ten duży kawał jej życia. Mam nadzieję, że jednak nie powróci znowu do nałogu :(
    Martwi mnie nadal ojciec Livii... No cóż, on może nigdy nie przejrzy na oczy... A jeśli tak?
    Livia moim zdaniem dobrze robi, próbując jej wybaczyć to wszystko. Na pewno nie jest jej łatwo wybaczyć matce, bo to co się działo było okropne... Bardzo trudno będzie im "powrócić" do zgody... No ale trzeba próbować... W końcu to rodzice...
    Jestem ciekawa co takiego Livia odpisze Irminie. Wybierze się do niej w odwiedziny, czy nie?
    Ciekawe co tam wykombinujesz ;)
    No, rozdział jest perfekcyjny :))) bardziej mi się podoba :*
    Pozdrawiam i życzę weny :)
    Miejmy nadzieję że pogoda się poprawi...
    Buziaki!!! :***

    OdpowiedzUsuń
  3. No to teraz będziesz mnie musiała poznosić trochę tutaj, moja Kochana. ;*
    Co powiem na początek?
    Nie zaskoczę Cię, ponieważ najprawdopodobniej mówię to za każdym razem, lecz nigdy nie mogę się powstrzymać.
    Rozdział jest świetny. Czuję, że to może być jeden z przełomowych rozdziałów w całym opowiadaniu. Poza tym, wszystko ładnie opisane, co jest dla Ciebie znakiem firmowym, jak i całość przyzwoicie ze sobą współgra i spaja, co ukazuje Twój kunszt artystyczny, Kochaniutka.
    Przechodząc do rozdziału...
    1) To, co jest wysunięte na pierwszym planie w tym rozdziale, to na 110% relacja Olivii z jej matką. Od początku Ci marudziłam, że Olivia powinna zmienić postępowanie wobec swojej matki. Wreszcie to zrobiła. Wysłuchała ją. Na początek wystarczy, gdyż w moich oczach to ogrooooomny krok do przodu, a nawet więcej. Teraz, zarówno Olivia będzie wiedziała na czym stoi i co jest powodem metamorfozy matki, co z pewnością znacznie ją uspokoi i pozbawi tej wszechogarniającej nieufności. Także mama Olivki na tym skorzysta, jestem tego pewna. :) Dlaczego? Kiedyś ktoś powiedział, że najlepszym lekarstwem na wszystkie bóle duszy jest wyżalenie się. Potwierdzam tę tezę. :) Tej będzie jej lżej. Odzyskała bowiem nadzieję, że walka, którą toczy sama ze sobą, przynosi jakieś rezultaty. Że nie jest od razu na straconej pozycji. Dostała przyzwoitą dawkę motywacji, a to jest najważniejsze. Bardzo mnie to cieszy. Cóż, może na razie zostało dobiero zasiane ziarno porozumienia między Olivką a jej mama, jednakże będąc w ich skórze można odczuć, że to niezwykle duuuużo. :) Jest tąpnięcie! Coś nowego się rodzi! To już może napawać optymizmem. :D
    2. Mam mieszane uczucia, co do ojca naszej głównej bohaterki. Chce. Chce się zmienić. Rozumiem, że trudno się pozbierać, a może i nawet poznać samego siebie we własnym ciele, lecz największe obawy spadają na niego. On nadal ma bliską styczność z alkoholem. Jego żona walczy, próbuje oderwać się od tego świństwa, lecz co będzie, kiedy on -nawet nieświadome- skusi kobietę do ponownego sięgnięcia po trunki? ;/ Tego boję się najbardziej. Toteż właśnie dlatego najważniejsza jest motywacja, którą jest Olivka dla jej matki. To ona może dać jej siłę jako jedna. Wierzę, że obie kobiety wyciągną również tego ostatniego członka swojej rodziny z nałogu. Mają już mały sojusz. Może gdyby zjednały siły, udałoby się mężczyźnie pokonać największą zarazę na własnej duszy? Bo jak można inaczej nazwać nałóg? To coś, co zalega na duszy. Coś, co nakazuje bezwładnemu ciału sięgnąć po używkę, bo psychika i duch już nie wytrzymują bez 'wspomagaczy'...
    3. Od razu, kiedy przeczytałam fragment, gdy Olivka zaprasza do stołu własną matkę, pomyślałam co może być przyczyną tego zachowania. Wiesz co wpadło mi do głowy jako pierwsze? Stefan. Może to on, poprzez swoje uosobienie, pokazał jej właściwą drogę? Sama nie wiem, lecz wydaje mi się, że to ma jakieś swe źródło, które wywodzi się od chłopaka. W końcu to on przecież wcześniej chciał, by Olivia dała szansę rodzicom, prawda? Wierzył, że ludzie mogą zmienić się na lepsze i kto wie- może i tą wiara zaraziła się Olivia? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blogger nie lubi dłuższych komentarzy. ;( Mam nadzieję, że nie przeszkodzi Ci to, że dokończę tutaj, co? ;))

      4. Kim jest ta Irma? o.o Widać, że są jakby przyjaciółkami na odległość. Znają się, dobrze się rozumieją i tęsknią za sobą. Zastanawia mnie, czy Olivia zgodzi się na ten wyjazd i czy jej rodzice się na to zgodzą. :P Jednak gdyby tak, to fajnie byłoby gdyby ta Irma była dobrą duszą dla Olivki. Może właśnie ona pomogłaby jej w tej szarej i poplątanej rzeczywistości? Wiem jedno: przydałaby się taka pomoc dziewczynie i to jest pewne. Owszem, ma Stefana, lecz... nie. On nie jest jej przyjacielem. On się stał jednym z jej zakrętów w trudnej rzeczywistości. Dlatego też, wydaje mi się, że Irma byłaby teraz jedyną osobą, która faktycznie mogłaby pomóc Olivii. Chociaż... Z tyłu głowy, pewien głosik mówi mi, że ona może także nieźle namieszać w życiu głównej bohaterki. Tak, nie ma to jak wyczuwanie wszędzie spisków. ^^ :D Pożyjemy, zobaczymy...
      To, co piszesz, jest genialne. ♥ Z rozdziału na rozdział, zakochuję się coraz bardziej i bardziej. ♥
      Czekam na nexta. ;*
      Oceanu weny życzę i duuużo czasu. ;)
      Ściskam. ;*

      Usuń
  4. Rozdział genialny! <3
    W relacjach Olivii z matką widzę zawieszenie broni ;) Ta rozmowa pozwoliła wreszcie naszej bohaterce odpowiedzieć sobie na wiele pytań. Dowiedziała się wreszcie skąd ta zmiana. Myślę, że to słowo klucz "mamo" dało jej matce jeszcze więcej motywacji do zmiany. To dobrze, że Livia ma teraz wsparcie matki.. teraz, gdy jak zdecydowała nie chce utrzymywać kontaktu ze Stefanem. Wszystko pięknie ładnie ale nurtuje mnie ta tajemnicza Irma... wydaje się, że dziewczyny są sobie bliskie, a Livia może znaleźć u niej spokój ale jednak mam jakieś dziwne przeczucie. Wydaje mi się, że ona może nieźle namieszać w życiu Olivii, jedna z moich wizji przewiduje, że Irma przyniesie do życia Livii problemy, duże problemy... i pomoc tej jednej osoby, która stara się przebić przez mur, który Livia zbudowała wokół siebie - Stefana.
    No cóż kochana nie mogę się doczekać, co wydarzy się dalej! :D
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział <3
    Życzę weny! Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzieje się!
    Jeżeli mama Olivii chcę się zmienić na prawdę to super!
    Widać, że Olivia ma jeszcze uprzedzenia co do swojej mamy.
    Liczę na to, że wszystko będzie dobrze:)
    Nie jestem co do tej Irmy przekonana :/ Mam myśli, że może ona porządnie namieszać w życiu Olivii. I to już nie będzie fajne :c
    No więc czekam na kolejny rozdział <3
    Buziaki i do następnego :* <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest idealny! :)
    Bardzo cieszę się, że matka Olivii zrozumiała że raniła ją przez cały ten czas. Widać jakie ma chęci na zmiany, żeby tylko być bliżej swojej córki. Ale czy podoła temu wyzwaniu? Czy nie sięgnie ponownie po alkohol? Mam nadzieje, ze nie. Olivia w swoim życiu już dosyć się nacierpiała i przydałoby jej się normalne życie.
    A kim jest Irma? :o coś mi się wydaje, że są to jakieś przyjaciółki z dawnych lat. Mam nadzieję jednak, że Irma nie wniesie w życie Olivii żadnych kłopotów.
    Pozdrawiam gorąco i życzę weny! <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękny rozdział!
    Rozmowa z matką Olivii niesamowicie mi się spodobała. Była taka delikatna, nic nie działo się za szybko. Powoli rozmawiały o wszystkich problemach w ich życiu. Cieszę się, że chociaż w jakimś stopniu dziewczyna zrozumiała matkę. Rozumiem ten jej niepokój, ale gdyby tak teraz codziennie stawała male kroczki, to za jakiś czas może być lepiej :)
    Co do jej koleżanki, to również się zastanawiam, kto to jest, jaka jest, etc. Chciałabym, żeby się spotkały. Chciałabym ją poznać, bo jak na razie nie mam o niej zdania. Pozostaje tylko czekać :)
    Do następnego!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Tym razem nie spóźniona. Dobrze ze Olivia i jej mama w końcu szczerze porozmawialy.Z drugiej strony tez dobrze, że nie rzuciły się sobie w ramiona.Madra decyzja Olivii o normalności matki a nie nagłego wybuchu uczucia.Nie ma Stefana :( Kim jest ta Irma? Pojawiła się już wcześniej ale teraz jej postać "wkracza" chyba na dobre do opowiadania.Ciekawi mnie czy też miała tak trudną sytuację w rodzinie.Jej postać mnie intryguje.No i oczywiście ci ze Stefanem? ?? Czekam na następny !!! Buźki :***

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział cudowny,tylko zabrakło dzisiaj Stefana,ale po tym co zaserwowałaś nam w poprzednim rozdziale,należy mu się chwila odpoczynku.
    Cieszę się, że Olivia w końcu porozmawiała ze swoją matka i, że jej choć odrobinę przeznaczyła.
    Ale czy jej matka nie wróci do nałogu? Skoro ojciec Olivi wciąż pije,to jej matka ma styczność z alkoholem,a to nie jest dobre dla osób rzucających.
    Kim jest ta Irma? Mam nadzieję,że dowiem się,w którymś z kolejnych rozdziałów,na które niecierpliwie czekam.
    Pozdrawiam i weny życzę.
    Buziaki. ❤

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam :)
    Rozdział jak zwykle świetny . Nawet nie wiesz jak się cieszę, że mama Olivi zaczęła walczyć, zapisała się na terapię, a to już jest wielki krok. Podziwiam tu także główną bohaterkę, bo pomimo tych przykrych sytuacji, przez które musiała przejść, stara sie na nowo zaufać mamie.
    Zaciekawiła mnie ta Irma. Ciekawi mnie w jakich okolicznościach się kiedyś spotkały . czekam na rozwój wydarzeń.
    pozdrawiam i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Rewelacja! Wreszcie jakiś przełom w relacjach Olivii z matką. jak to dobrze, że choć odrobinkę się przed sobą otworzyły.
    I wiesz co? Jakoś tak normalnie i spokojnie się zrobiło w życiu głównej bohaterki. Nie ma Stefana...
    Dlatego najbardziej w całym rozdziale intryguje mnie ta Irma. Kim ona tak naprawdę jest? Coś mi się zdaje, że szykujesz dla nas jakąś bombę :-)
    Pozdrawiam i życzę duuużo weny!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana jakie to piękne!! *-*
    Jestem ciekawa kim tak naprawdę okaże się Irma. Mam jedno podejrzenie, które chodzi mi w głowie, ale to nie może być prawda, więc zachowam je dla siebie :D
    Brakuje Stefana. Mam nadzieję, że już niedługo się pojawi <3
    Czekam na kolejny
    Buziaki :****

    Przepraszam, że nie odpisałam poprzednio. Tak byłam :)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Melduję się!
    Jeny, ja wiem, że się powtarzam i w kółko piszę to samo, ale inaczej nie można! Cudowny rozdział! Masz ogromny talent, kochana! Każde zdanie, słowo, litera w twojej historii jest na właściwym miejscu. Wszystko jest idealne ♥
    Olivia w końcu się przełamała i porozmawiała z matką. To dobrze. To właśnie rozmowa jest w stanie zbudować ich relacje na nowo. Tylko dzięki niej może być lepiej. Już teraz widać skutki, Liv nazwała swoją rodzicielkę "mamą". To spory postęp, wcześniej nie mogła tak jej nazwać, nie chciała tego zrobić. Teraz może być już tylko lepiej (chyba, że przygotujesz dla nas coś strasznego).
    Nie ma Stefana, jest tak... pusto. On choć w pewien sposób sprawiał, że życie Liv było ciekawsze, wnosił w nie szczęście. Oby wrócił jak najszybciej ;)
    Irma... No cóż, kompletnie nie wiem czego się spodziewać. Mam nadzieję, że niedługo moje wątpliwości zostaną rozwiane.
    Czekam na trzynastą rzeczywistość!
    Buziaki x

    OdpowiedzUsuń
  14. Heej!
    Rozdział świetny. Kurczę, już myślałam, że Olivia normalnie nie porozmawia z mamą, ale jednak udało się! Tak się cieszę. Mam nadzieję, że teraz już wszystko będzie powoli wracało do normy, że ta terapia pomoże. Metoda małych kroczków... Jeszcze żeby ojciec dał się namówić.. I teraz nasuwają mi się dwa pytania:
    1) Gdzie Stefan? Niech wróci...
    2) Kim jest Irma?

    Czekam na 13, całuję i pozdrawiam!
    mielismy-zapomniec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Witaj :*
    Cieszę się,że Olivia wreszcie porozmawiałam z matką. Przedtem mijały się obojętnie mimo,że matka chciała zmiany. Teraz jej to powiedziała i myślę,że ich relacja może sie teraz już tylko polepszać.
    Czekam na kolejny :*
    Pozdrowionka i weny ^^
    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej!
    Kochana, genialny rozdział!
    Olivia wreszcie dała jakikolwiek cień szansy matce na porozumienie. I dobrze! Widać, że kobieta się w życiu pogubiła, ale zaczęła terapię, a to chyba jakiś postęp, prawda? Ojciec niby widzi i nie popiera swojego nałogu, a jednak nie próbuje z tym nic zrobić... Szkoda.
    Rozdział jak zawsze czytało mi się bardzo przyjemnie, ale brakuje mi Stefana :/ Jakoś przyzwyczaiłam się do niego :)
    Mam nadzieję, że wkrótce osoba Irmy będzie mi lepiej znana ;)
    Do następnego!
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Jestem i Ja. Z lekki opóźnieniem, wybacz. Nadrobiłam poprzednie rozdziały i zabieram się do skomentowania obecnego. Dwunasty już, jak ten czas leci. Widać, że Olivii jest ciężko bez Stefana. Że ciężko jest Jej radzić sobie z Jego odejściem, chociaż sama się do tego przyczyniła. Dobrze, że zaczyna rozumieć, że Jej rodzice naprawdę chcą zmian. Chcą odzyskać swoje dziecko i Jej zaufanie. Ta rozmowa na pewno jest krokiem do lepszego , do lepszej przyszłości ich rodziny. Osobie uzależnionej , na pewno to pomoże w terapii, bo wiadomo, że walka z uzależnieniem nie jest prosta.
    Pozdrawiam i czekam na następny i zapraszam również do siebie na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  18. cześć :D
    tak na prawdę czytam twoje blogi już jakiś czas ale nie miałam nigdy porządnej okazji, żeby coś skomentować :P
    ale obiecuje się poprawić i więcej nie grzeszyć XDD
    piszesz genialnie, cudownie, fantastycznie :*
    chyba wpadam w taki zachwyt że brakuje słów :)
    cała historia jest bardzo ciekawa i już czekam jak potoczy się dalej :D
    weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  19. Wspaniały rozdział ! :))
    Przepraszam ,że tak pózno ;)
    Mam nadzieję,że jej relacje z rodzicami poprawią się i wszystko będzie dobrze !
    I oczywiście mam nadzieję,że ponownie zacznie spotykać się ze Stefanem :)
    Czekam na następny !
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  20. Nadrabiam zaległości.
    Rozdział cudowny. Jak zwykle z resztą.
    Jestem taka dumna z Olivii, w końcu zrobiła ten pierwszy i najważniejszy krok do pogodzenia się z matką. Oby teraz było już z górki.
    Ojciec też mógłby się zmienić, no ale faceci oczywiście są bardziej uparci.
    Ehhhh, no nic czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję, że będzie w nim Stefcio.
    Pozdrawiam, buziole

    OdpowiedzUsuń
  21. Hej Kochana ;*
    Przepraszam! Przepraszam, że dopiero teraz ale jakoś nie mogłam zabrać się za nadrabianie zaległości :/ Ale już jestem :)
    Przechodząc do sedna: rozdział genialny! Chciałabym mieć taki dar jaki Ty masz :3
    Cieszę się, że Olivia i jej mama mają coraz lepszy kontakt. Ale myślę że minie jeszcze sporo czasu zanim obie oswoją się z obecną sytuacją :)
    Idę czytać kolejny :3
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  22. Dobrze ze wreszcie odbyly taka szczera rozmowe i ciesze sie, ze obydwie przyjely wszystko na spokojnie :)
    Ciekawi mnie ta Irma, zaloze sie ze namiesza.

    OdpowiedzUsuń