piątek, 17 lipca 2015

Trzynasta rzeczywistość

          Siedziała na łóżku, czytając książkę. Półmrok rozjaśniała mała lampka nad łóżkiem. Przekładała strony i zatapiała się coraz bardziej w głąb lektury. Była oderwana od rzeczywistości. Zatraciła się w słowach zawartych na każdej z kartek. Jednak z tego magicznego świata książki wyrwał ją dźwięk telefonu.
          Spojrzała na ekran. Zdjęcie uderzyło ją niemal od razu. Ten uśmiech. Te oczy. Ten sympatyczny wyraz twarzy. Przełknęła ślinę i przesunęła palcem po ekranie, zakończywszy połączenie. Przymknęła powieki i wzięła kilka głębokich oddechów. Powróciła do lektury.
          Nie minęła nawet minuta, gdy głośny dźwięk ponownie przeszył wnętrze pokoju. Wydała z siebie poirytowany dźwięk. Trzymała w ręku telefon i wpatrywała się w niego. Wahała się. Jej wątpliwości rozwiały się same. Połączenie ponownie zostało zakończone.
          Westchnęła. Poczuła swego rodzaju żal. Żałowała, że nie odebrała. Chciała usłyszeć jego ciepły głos. Zdrowy rozsądek podpowiadał jej jednak, że musi to ukrócić. Podjęła decyzję o zaprzestaniu kontaktów. Nie mogła się poddać i nie mogła mącić w głowie zarówno jemu jak i sobie.
          Odłożyła książkę na bok i opadła na łóżko. Zamknęła oczy. Zaczęła zastanawiać się, jak teraz będzie wyglądało jej życie. Jej życie w domu. Jej życie w szkole. Jej teraźniejszość i przyszłość. Jej rzeczywistość.
          Mama wyjawiła jej wszystko. Wyjaśniła, że jednak jej na niej zależy. Uwierzyła. Myślała nad tym całymi dniami. Musi dać mamie szansę. Dlaczego nie? Każdy zasługuje na kolejną. Tym razem była to ostatnia szansa. Matka stąpała po kruchym lodzie. Musiała być świadoma, że ponownie nie wybaczy jej powrotu do nałogu. Zbyt wiele już wycierpiała przez ich lekkomyślność, przez ich bezradność, przez ich chorobę.
          Usłyszała dźwięk. Otworzyła oczy i rozejrzała się po pokoju. Nic. Nic nie spadło na ziemię. Wszystko stało na półkach i szafkach tak jak przed chwilą. Przymrużyła oczy i ponownie położyła się na łóżku.
          Trzask. Znów ten dźwięk. Szybko podniosła się do pozycji siedzącej. Spojrzała w stronę okna. To stamtąd dochodził dźwięk. Popatrzyła na podłogę pod oknem. Nic tam nie było. Była zła. Nie wiedziała czy to wyobraźnia płata jej figle czy rzeczywiście coś robiło hałas.
          Puknięcie. Podniosła wzrok i zorientowała się, że to ktoś rzuca czymś w okno. Ścisnęła trzymany w dłoni telefon i podniosła się z łóżka. Dokuśtykała do okna i odsunęła firankę.
          Stał tam. Wsparty o samochód. Ubrany w ciepłą kurtkę, wpatrywał się w jej okno. Czekał na jej reakcję, lecz widząc, że nic się nie dzieje wyjął telefon i pomachał jej nim. Zanurzył wzrok w jego jasnym ekranie po czym przyłożył go do ucha.
          Poczuła jak jej komórka wibruje i wydaje z siebie dźwięk. Zerknęła w ekran, mimo iż dobrze wiedziała kto dzwoni. Przygryzła wargę jeszcze mocniej ścisnąwszy aparat. Wcisnęła zieloną słuchawkę, przysunęła aparat do ucha i spojrzała na niego z góry.
W końcu – powiedział
Mieliśmy dać sobie spokój – powiedziała drżącym głosem.
Wiem. Szanuję to, ale czy nie możemy wysłać sobie choć kilka wiadomości dziennie? – zapytał z troską w głosie.
          Pokiwała przecząco głową, a jej oczy zaszkliły się łzami.
Nie Stefanie. Muszę posprzątać ten cały bałagan. Zaczyna się sezon. Ty masz coraz więcej treningów, będziesz miał wyjazdy, a ja będę tutaj. Nie chce cię rozpraszać. Niedługo wyjeżdżam. Muszę od tego wszystkiego odpocząć – powiedziała, a jej głos zamienił się w cichy szloch.
Dokąd wyjeżdżasz? – wytrzeszczył oczy i podniósł wzrok.
Nieważne. To nie będzie długi okres. Odpocznę od rodziców i od…
Ode mnie – dokończył za nią.
Nie! Nie, Stefanie. Przecież wiesz, że ciebie nigdy nie mam dość…
Ale jednak chcesz się ze mną widywać – skwitował.
To nie takie proste. Ty już jutro wyjeżdżasz – powiedziała. – Wszystkiego dobrego, Stefanie.
         
Zakończyła połączenie. Spojrzała na niego. Odstawił telefon od ucha i patrzył na nią błagalnie. Uniosła dłoń. Uśmiechnęła się blado, pomachała mu lekko uniesioną dłonią, po czym zniknęła w głębi pokoju.
          Usiadła przy biurku i utkwiła wzrok w ścianę. Oddech miała płytki, a wzrok tępy. Nie wiedziała, czego chce. Wiedziała, co powinna zrobić. Ale tyle razy powtarzała sobie, że życie nie składa się tylko i wyłącznie z powinności…
          Pojedyncza łza spłynęła jej po policzku. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że na własne życzenie odtrąciła jedynego przyjaciela, którego miała na wyciągnięcie ręki. Ale potrafiła sobie to wytłumaczyć. Robiła to nie tylko dla własnego spokoju, ale także dla jego dobra. Przekonywała o tym siebie z każdą kolejną spływającą łzą i oddechem. Wiedziała, że musi sobie wszystko poukładać. Że musi dać sobie czas, by doprowadzić wszystko do względnego porządku.
          Nie mogła jednak zostawić go bez słowa wyjaśnienia. Rozbolała ją od tego głowa. Chwyciła telefon w dłoń i wystukała w ekran kilka słów. 


Stefanie, to nie tak, że mi na Tobie nie zależy. Bardzo mi na Tobie zależy. Jesteś moim przyjacielem. Najlepszym i najukochańszym na świecie. Nie chcę Cię tracić. Dlatego potrzebują czasu. Muszę sobie to wszystko poukładać. Ponaprawiać wszystko to, co zepsułam. Odezwę się wkrótce. Nie martw się. Wszystko będzie dobrze.

           Odłożyła komórkę na blat biurka i przysiadła przy nim. Wsparła ręce na łokciach, a twarz ukryła w dłoniach. Westchnęła głośno i zaczęła kiwać z niedowierzaniem głową. Poczuła, że oczy zaczęły ją szczypać, od napływających pod powiekami łez.
          Telefon zawibrował. Podniosła głowę. Pospiesznie otarła oczy i odblokowała telefon. Wiadomość od Stefana. 

Jak mógłbym się o Ciebie nie martwić?. Nieważne z jakimi problemami byś się nie borykała, jestem i zawsze Ci pomogę. Od tego ma się przyjaciół. Nie rozumiem Cię, Livio...

           Ta wiadomość wydobyła z jej ust cichy szloch. Przymknęła powieki i zaczęła łkać. Rozstania są trudne, ale przecież jeśli są konieczne, człowiek musi się z nimi pogodzić. Prędzej czy późnej do tego przywyknie. 

Ja sama nie do końca się rozumiem. Uszanuj moją decyzję. Uszanuj ją i bądź szczęśliwy. Tego chcę najbardziej. Zobaczysz, że po niedługim czasie znajdziesz sobie nową przyjaciółkę, a o mnie zapomnisz. Bądź szczęśliwy.

          Ich wymiana wiadomości wyglądała, jakby żegnali się na całe życie. Jakby już nigdy więcej nie mieli się zobaczyć. To samo odczuwała wewnątrz. Wydawało się jej, że traci go bezpowrotnie.
          Chciała, by był szczęśliwy. Chciała, by odnalazł pełnię szczęścia, by nie zamartwiał się o nią i o jej problemy.

~***~

          Dni mijały. Wiadomości przychodziły. Frustracja narastała. Była samotna. Samotna wobec otaczającego ją świata i ludzi. Samotność doskwierała jej na każdym kroku. On wyjechał, a wiadomości przychodziły.
          Nie potrafiła odleźć się w samotności. Ciężko żyło jej się pod jednym dachem z matką, która nie umiała sprzeciwić się mężowi. Ciężko żyło jej się z ojcem, który nie potrafił przezwyciężyć nałogu. Było jej trudno. Wiadomości przychodziły.

Dawno się nie widzieliśmy. Wszystko w porządku?
Może jeden telefon? Jedna rozmowa?
Jak się masz, wszystko gra?
Martwię się o Ciebie…
W porządku?
Odpisz.
Livio?


          Wiadomości nie ustępowały. Przychodziły każdego dnia. Nie. Nie wyczekiwał za nią pod drzwiami mieszkania, bądź kamienicy. Nie wypatrywał jej przed szkołą. Nie miał takiej możliwości, Przecież wyjechał. Sezon rozpoczął się na dobre.
         
Był, ale jednocześnie tak, jakby go nie było. Pisał. Dużo. Codziennie. Czasem były to długie wiadomości, innym razem były to pojedyncze słowa lub też same znaki zapytania. Za każdym razem, gdy na ekranie telefonu pojawiała się nowa wiadomość, wystukiwała odpowiedź, jednakże nigdy jej nie wysłała. Nie mogła się ugiąć. Byłoby jej jeszcze trudniej. Znacznie trudniej.  Ból narastał.
          Leżała okryta szczelnie grubą kołdrą. W ręce trzymała telefon. Przesuwała powoli po ekranie palcem, a zdjęcia pojawiały się jedno, po drugim. Na większości z nich byli razem. Uśmiechnięci. Wspomnienia wszystkich ciepłych chwil, spacerów, wyjazdów, wieczornych przebieżek, rozmów, pojawiały się w głowie, wywołując szeroki uśmiech. Nie mogła go powstrzymać. Przecież to były te najszczęśliwsze chwile. Niezapomniane chwile.
          Usłyszała delikatne stukanie do drzwi. Po chwili cicho i powolnie się uchyliły. Zza nich wyłoniła się pani Braun.
– Przygotowałam kolację, chodź zjeść – powiedziała delikatnie.
– Gdzie jest ojciec? – zapytała, nie odrywając wzroku od zdjęć.
– W pracy. Według grafiku jeszcze przez trzydzieści minut jest jego zmiana. Chodź. Odkąd wróciłaś ze szkoły nic nie jadłaś – przekonywała matka.
          Wydostała się z ciepłej kołdry i zamykając za sobą drzwi udała się za matką. Usiadła przy talerzu pełnym parującego makaronu z sosem.
– Smacznego, kochanie – powiedziała matka chwytając za widelec.
          Skubała w talerzu, raz po raz kierując widelec do ust. Nie miała apetytu. Nie miała ochoty na jedzenie.
– Dlaczego nie jesz? Nie smakuje ci? – zapytała zatroskana matka.
          Pokręciła przecząco głową. Westchnęłam i puściła widelec tak, że odbił się z echem od talerza.
– Nie spędzę z wami świąt – wycedziła oschle.
          Matka spojrzała na nią spiorunowana słowami, które wydobyły się przed chwilą z ust córki. Oczy nabrały wielkości pięciozłotówek, a usta lekko się rozchyliły.
– Słucham? – wyszeptała.
– Nie będzie mnie na świętach w domu – powtórzyła spoglądając na rodzicielkę.
– Ale dlaczego? Kochanie, przecież właśnie teraz wszystko zaczyna się powoli układać. Teraz możemy spędzać święta normalnie – powiedziała matka, nakrywając jej dłoń swoją.
– Czy ty tego nie widzisz? – wyszarpnęła rękę z matczynego uścisku.  – Ojciec zachowuje się jak furiat, kiedy nie pije. A kiedy pije jest nie do zniesienia. Nie ma nic dobrego w jego niepiciu czy też w jego piciu. Nie rozumiesz, że ja już nie mam siły przebywać z nim pod jednym dachem? – wybuchła.
– Olivko, posłuchaj mnie uważnie – powiedziała spokojnie. – Nawet nie wiesz, jak trudne jest całkowite rzucenie alkoholu. Każdy uzależniony od niego człowiek reaguje inaczej na zaprzestanie jego spożywania – tłumaczyła.
– Ale czy ty, nie widzisz, że jeśli on nie pije przez tydzień, a po tygodniu sięga po butelkę to nic z tego nie wynika? – lamentowała zdenerwowana.
– Kochanie, to zawsze coś – powiedziała. 
– Najwyraźniej nadal za mało, skoro nie widać żadnego efektu – powiedziała wstając od stołu.
– Nic nie zjadałaś – zauważyła pani Braun.
– Nie jestem głodna – zniknęła za drzwiami swojego pokoju.
          Drzwi zamknęła z impetem i rzuciła się na łóżko. Skrzyżowała nogi i skrzywiła się z bólu. Raz po raz odzywała się skręcona przed kilkoma tygodniami kostka. Pomyślała, że Stefan byłby na nią zły, gdyby dowiedział się, że zaniedbała swoje zdrowie i nie poszła na wizytę kontrolną do lekarza. Ba! Byłby wściekły, gdyby dowiedział się, że po jakimś czasie sama zdjęła usztywnienie na kostce. Uśmiechnęła się na samą myśl o tym.
          Podniosła się do pozycji siedzącej i chwyciła leżącą obok łóżka książkę. Zatraciła się w niej. Czytała każdą literę, każde słowo, każde zdanie z zapartym tchem. Tak właśnie działały na nią książki. Potrafiły ją wyłączyć i odciąć od złości i irytacji.
          Rozległo się pukanie do drzwi. Wyszeptała ciche „proszę” i podniosła wzrok na postać spracowanej matki.
– Możemy porozmawiać? – zapytała kobieta.
          Skinęła głową i zrobiła matce miejsce, by mogła przysiąść na skraju łóżka. Tak też zrobiła.
– Naprawdę chcesz wyjechać na te święta? – zapytała bez ogródek.
– Tak.
– Dokąd jedziesz? To jakiś chłopak? – zapytała niepewnie, spoglądając spod ukradka na córkę.
– Nie – uśmiechnęła się lekko. – To przyjaciółka. Poznałam ją w te wakacje. Przyjechała tutaj do babci. Spędzałyśmy ze sobą każdą wolną chwilę i każde popołudnie. Kiedy nie pracowałam w sklepie zawsze chodziłyśmy na długie spacery. Mailujemy ze sobą. Opowiedziała o mnie rodzicom i bardzo chcą mnie poznać. Zaprosili mnie na święta. Zgodziłam się. – powiedziała.
– Jesteś pewna? Jesteś pewna, że chcesz tam pojechać? – dopytała.
– Tak – odparła.
– Dobrze, ale pamiętaj, tutaj jest twój dom. Do świąt zostały jeszcze dwa tygodnie. Możesz zmienić zdanie – uścisnęła jej dłoń. 
– Nie zmienię – szepnęła.
          Matka uśmiechnęła się i zagarnęła ją do siebie. Dawno nie czuła się tak jak wtedy –bezpieczna w objęciach matki. To było coś nowego. 

_________________________________ 
Hej Kochane! ;)
Przybywam, a wraz ze mną trzynastka.
Pechowa? Oceńcie. ;)
Jestem ciekawa, co powiecie na ten odcinek rzeczywistości. ;)
Ostatnio nie było Stefana, dziś jest go nieco więcej, a mogę obiecać, że w czternastce będzie go jeszcze więcej. ;) 

Chce Wam także bardzo, bardzo gorąco podziękować za ponad 10 000 wyświetleń!!! Nie wiecie nawet jak wiele to dla mnie znaczy! Te wszystkie ciepłe, pozytywne komentarze! Jesteście wielką motywacją! Działacie na mnie jak petarda!!!
Dziękuję, że jesteście!

Całuję!
Kolorowa Biel

22 komentarze:

  1. Dlaczego? No dlaczego Olivia jest taka uparta i ciągle odpycha Stefana?
    Dobrze, że chociaż z matką się dogaduje. Ojciec wciąż nie może się uporać z nałogiem i nie ma się czemu dziwić, bo wyjście z uzależnienia to wcale nie jest łatwa droga.
    I czy mi się zdaje, czy Olivia naprawdę znajduje satysfakcję w tym, że robi Stefanowi na złość zaniedbując swoją niewyleczoną kostkę? Nawet jeśli on o tym nie wie? Co się dzieje z tą dziewczyną...
    Miałam nadzieję, że w tym rozdziale dowiem się wreszcie kim jest Irma, ale chyba jednak będę musiała jeszcze trochę poczekać :-) Ty wiesz, jak należy nami manipulować, żebyśmy z niecierpliwością czekały na dalszy ciąg :-D
    Serdecznie Cię pozdrawiam!
    Buziak :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej!
    Rozdział cudowny, jakżeby inaczej.
    Kurczę, nie rozumiem Olivii. Chociaż staram się pojąć jej zachowanie to chyba nie pojmę. Chce, aby Stefan był szczęśliwy, to dlaczego go odpycha od siebie? Widać, że mu zależy, skoro wysyła do niej dziennie kilka wiadomości pomimo sezonu. Mam nadzieję, że w dalszych losach już nie będzie go tak odpychać od siebie.
    Dobrze, że z mamą relacje wracają powoli do dobrego stanu, chociaż ojca powinna rozumieć. Rozumiem, że ją skrzywdził, jednak wyjście z jakiegokolwiek nałogu jest bardzo trudne.. Powinna i jemu dać szansę, jak matce, która na pewno tego nie zaprzepaści.
    Święta u przyjaciółki? Hmm.. Nie wiem czy to dobry pomysł. Powinna spędzić je z rodziną. Kto wie, może byłby to kolejny krok do naprawienia wszystkiego? Ale cóż, skoro już zadecydowała..
    Czekam na kolejny.
    Weny, buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej kochana! Na sam początek chciałam bardzo przeprosić za moją nieobecność i brak komentarzy, jednak spięłam się i nadrobiłam wszystkie rozdziały. Muszę powiedzieć, że jestem oczarowana. Z każdym rozdziałem coraz bardziej pragnęłam poznać losy Olivii i Stefana. Na samym początku myślałam że ich relacja będzie na zasadzie friends with benefits, jednak nie pasowało mi do do delikatnego charakteru Livii.. Jest bardzo uczuciowa, co jest typowe dla osób z domów gdzie dorośli każdą wolną chwilę poświęcają nie dziecku lecz nałogowi. Współczuję jej tak ciężkiej sytuacji rodzinnej.. Widać, że jest to dla niej prawdziwą katorgą. Nie sam alkoholizm rodziców lecz również nieudolne (w przypadku ojca) próby powrotu do normalności. Nie potrafią zrozumieć, że Olivia potrzebuje czasu aby to wszystko sobie ułożyć.. Jej matka stara się jak tylko może i cieszę się, że Livia chce dac jej drugą szansę, w końcu jak napisałaś każdy na nią zasługuje. Mam nadzieję, że się nie przeliczy. Co do ojca. Niby chce się zmienić, ale praktycznie nic nie robi w tym kierunku, dobrze by było, żeby zrozumiał jak wielką krzywdę robi tym córce. Jedynej. Nie rozumiem jak obydwoje mogli myśleć, że ich jedyne dziecko się puszcza.. Eh..
    Co do jej relacji ze Stefanem.. Nie rozumiem jak może być taka uparta. Obydwoje bardziej cierpią osobno. Tęsknią za sobą i ta tęsknota ich zabija. Stefan pewnie nie będzie mógł się skupić na zawodach, a Livia, przecież każdy widzi w jakim jest stanie.. Powinna ustalić jasne granice między nimi, albo wreszcie przejrzeć na oczy i zrozumieć, że to co ich łączy nie jest tylko przyjacielską miłością. To jest coś więcej, jak napisałaś w jednym z rozdziałów to magia.
    Co do świąt u przyjaciółki. Sądzę, że to dobry pomysł. W jej towarzystwie pewnie się wyluzuje i spojrzy na wszystko z pewnym dystansem i z innego punktu widzenia, może zrozumie że tym 'rozstaniem' rani i siebie i Stefana oraz, spojrzy bardziej łaskawie na ojca. Może i on zrozumie jak ciężki jest jego nałóg dla jego córki?
    Wracając jeszcze do Twojego stylu pisania, zmieniłaś się i to strasznie, ale jak najbardziej na plus. Siedziałam i czytałam oczarowana, niestety mam wiele obowiązków i czytałam z przerwami, jednak mimo to każdy rozdział pochłaniałam z zawrotną szybkością, a każdą przerwę (a raczej wypełnianie obowiązków) spędzałam na myśleniu o tym co jest w kolejnym rozdziale. Powiem krótko, moim zdaniem najlepsze Twoje opowiadanie.
    Życzę dużo weny i pozdrawiam serdecznie! Udanych wakacji! :*

    PS. Duża większa ilość Stefana w czternastce sprawia, że już czekam na nią z utęsknieniem. ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejooo. ;*
    To tak. Zacznę od tego, co jest najmniej istotne, a o czym za każdym razem zapominam, no! Moja kochana, szablon jest przepiękny. Wszystko ze sobą świetnie współgra, a kolory sprawiają, że ogólne wrażenie jest tak ciepłe, że chce się tutaj wracać. A mówię oczywiście o samym wrażeniu graficznym, bo sama treść to niebo, lecz o tym odrobinę później. :) Moja zdolna dziewczynka! ;* ♥
    A teraz przechodząc bezpośrednio do treści:
    • NAJWIĘKSZY PRZEGRANY: Stefan
    Strasznie, ale to strasznie, szkoda mi Kraftiego. ;/ Cały czas, nieustannie, non stop zostaje odpychany. Czuje się teraz zapewne zawiedziony, osamotniony, może nawet pusty, czy niewystarczająco dobry dla Olivki. On tak się stara. Tak bardzo chce. Czuje tak intensywnie. On... on... KOCHA. Kocha i to na pewno nie po przyjacielsku... On chce więcej. Wie na pewno, że sprawy z Olivką zabrnęły za daleko. Co jest najgorsze? Nie umie sobie chyba z tym poradzić. W zasadzie to nic dziwnego.
    • CZŁOWIEK, KTÓREGO NIE ROZUMIEM:Olivia
    Nie ogarniam, mimo że się staram. Nawet chcę ją zrozumieć, jednakże patrząc na jej postępowanie, widzę jedynie tarczę, którą się otacza, byleby tylko nie dotknąć przypadkowo miłości. Ciągle odpycha od siebie Stefana i swoją matkę. Miałam głęboką nadzieję, że po zawiązaniu niepisanego 'sojuszu' z matką, ich kontakty będą wyglądały inaczej. Niestety, lecz się myliłam. :( Myślę, że ten wyjazd na święta może jej pomóc. Być może pomóc jako jedyne... Może wówczas wszystko sobie poukłada, a Irma jej w tym pomoże. Być może odnalezienie bratniej duszy, otworzy Olivce oczy...
    • PLUS ROZDZIAŁU: mama Olivki
    Mój wybór padł na rodzicielkę Olivii, bo nadal jestem pełna uznania tego, jak ona się stara. Wyjście z nałogu nie jest rzeczą łatwą. Ba, o ile w ogóle jest rzeczą możliwą. Łatwo wdepnąć w to bajoro, znacznie gorzej z niego wyjść. Niestety, lecz taka jest smutna, szara rzeczywistość. ;/ Raz jeszcze wspomnę, że myślałam, iż po tym układzie, który zawarły ich relacje się nieco ocieplą. Szkoda mi, że nie, ale denerwuje mnie to, iż Olivka nie stara się polepszyć tej sytuacji pomiędzy nimi dwiema. Czasem należy przełamać siebie samego, by wyhodować coś pięknego i dorodnego. W poprzednim rozdziale myślałam, że Oli postawiła odpowiedni krok przed siebie, pokonując pewne bariery wewnętrzne. Cóż, myliłam się, jednak mimo odrzucenia córki, Pani Braun nadal się nie załamuje. Nie wyszła z siebie, nadal nad sobą panuje, a nawet stara się dać czas ukochanej córeczce, chcąc by czas mógł ją nieco ułaskawić.
    •PODSUMOWANIE: najwięcej odrzucenia
    Podłe to uczucie odrzucenia. Najpierw Stefan, potem Pani Braun. A stoi za tym wszystkim jedna osoba. Olivia. Olivia Braun. Denerwuje mnie ta dziewczyna i to bardzo! No, ale co? Nie chcę jej od razu skreślać czy stawiać w całkowicie złym świetle. Tylko ona wie, co przeszła z rodzicami alkoholikami... Może czas, który spędzi z Irmą podczas świąt, pomoże jej zabliźnić rany na duszy?
    Czekam na dalszy rozwój sytuacji.
    Kocham, kocham, kocham. ♥
    Całuję, Twoja fanka#1.
    Buźka. ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Ech...Olivia jest tak uparta ! Co ona zaś wymyśliła z tym wyjazdem?
    Mam nadzieję,że w końcu przestanie odtrącać Stefana i w końcu da spokój ! :))
    Czekam na następny !
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział cudowny.
    Wielki powrót Krafta :)
    Pogodzenie się z matką, chyba już takie całkowite, bo w końcu zaufała jej na tyle by się do niej przytulić, by powiedzieć jej o swoich planach dotyczących wyjazdu na święta. Widać jak bardzo Olivia została skrzywdzona przez rodzinę, że woli Święta Bożego Narodzenia spędzać z koleżanką i jej rodzicami, można śmiało powiedzieć, że z obcymi ludźmi, niż z tymi, którzy są jej rodzicami. Choć w sumie to takim mianem można określać jedynie jej matkę, bo stara się, walczy, choć jest jej trudno, a ojciec woli się poddać walkowerem niż stawić czoła swojemu nałogowi.
    Szkoda, bo to pokazuje jak mało ważna jest dla niego rodzina, jak mu na niej nie zależy, szczególnie na Olivii, która zasługuje na to by mieć dwójkę rodziców, kochających rodziców, którzy by ją wspierali, może wtedy jej relacja ze Stefanem wyglądałaby zupełnie inaczej. Mogliby się normalnie spotykać, może nawet być parą, a jeśli nie to znajomymi.
    choć pewnie i tak ona długo nie wytrzyma bez Stefana. Stara się za wszelką cenę pokazać, że jest silna, ale najbardziej na tym cierpi, obwinia się za to co robi Stefanowi, a do tego tęskni za nim.
    Szkoda, że on nie jest na tyle pewny siebie, żeby walczyć, jeszcze bardziej starać się z nią spotkać, zbliżyć do niej.
    Mam nadzieję, że w końcu weźmie się w garść i pokaże, że ma te przysłowiowe "jaja".
    Czekam na kolejny
    Buziole i weny :*

    P.S. Zapraszam do siebie na krótką informację: http://triumph-of-imagination.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Stefan! Jemu tak bardzo zależy na Livii! Czemu ona nie da mu szansy? Nie rozumiem jej totalnie. Dobrze, że dopuściła do siebie przynajmniej matkę :)
    Hmm... dowiedziałam się trochę więcej o przyjaciółce Olivii, ale jakoś ona i tak mi się nie podoba! Nie wiem dlaczego, ale już jej nie lubię i nadal mam złe przeczucia dotyczące jej. Nie chcę, żeby Olivia jechała do niej na święta... takie tam moje przeczucia ;)
    Hmmm... mówisz, że będzie więcej Stefana? To super! Już nie mogę się doczekać :D Wiem, że nie odpuści, nie może! I nadal będzie próbował dotrzeć do Livii.
    Kochana, czekam z niecierpliwością na następny i życzę dużo weny!
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Tym razem z anónima :P
    Ona musi być taka uparta?
    Szkoda, że Stefan zaczął sezon, bo pewnie wtedy by to jakoś inaczej poszło...
    A z drugiej strony może nawet to lepiej, taka chwila odpoczynku... Sama nie wiem xd
    Ale rozdział cudowny :*
    Weny ❤
    Edith

    OdpowiedzUsuń
  9. Już jestem ♥ I przepraszam za poślizg, ale wyjazd, słaby internet... -.-
    Rozdział jest genialny! Wiem, powtarzam się co tydzień, ale taka prawda :) Od czego by tu zacząć, hmm... Próbuję w jakiś sposób zrozumieć postępowanie Olivii, ale nie potrafię. Dlaczego ona nie chce dać Stefanowi szansy? Przecież to jej przyjaciel, nie powinna go tak po prostu odtrącać. Ona potrzebuje jego wsparcia. Jest niesamowicie uparta, naprawdę. Nawet nie wiesz, jak mi szkoda naszego Kraftiego. Tak się stara, a tutaj... No nic, oby Olivia w porę zrozumiała pewne sprawy. Z jej matką jest podobnie. Mam wrażenie, że również ją od siebie odpycha, a widać, że chce się ona dla córki zmienić. Nałóg i wyjście z niego jest bardzo czasochłonnym i trudnym wyzwaniem. Ale jeśli się chce, można wszystko. Olivia chyba powoli ją do siebie dopuszcza, powoli się z nią godzi, mam nadzieję... No i Irma. Nie wiem, co ona kombinuje, ale ten wyjazd na święta naprawdę mi się nie podoba. Może dlatego, że nadal mało wiemy o niej samej. Chociaż jakieś informacje nam podałaś :) Co nie zmienia faktu, że mam złe przeczucia...
    Oj, będzie więcej Stefcia? To ja już zacieram łapki, co tam wykombinujesz ♥
    Weny i buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  10. Spóźniona, ale jestem :)
    Rozdział świetny. Martwi mnie zachowanie Olivi. Rozumiem, że jest jej w życiu trudno, ale nie powinna odpychać od siebie Stefana i mamy, kiedy zaprzestała pić alkohol i pomału wszystko między nimi wraca do normy. Jej zachowanie, może przyczynić się do niemiłych sytuacji. Sama nie da rady sobie pomóc, musi od kogoś przyjąć pomocną dłoń albo sama o nią poprosić.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Na początku przepraszam za zaległości w komentowaniu, ale wyjazd na wakacje mi to uniemożliwił :(
    Bardzo szkoda mi Stefana. Widać jak bardzo zależy mu na Olivii. Niestety ta go odtrąca, co nie bardzo potrafię zrozumieć...
    Mam nadzieję, że Livia się ogarnie i da mu szanse, że jednak da szansę tej przyjaźni (i miłości, bo widać, że ich ku sobie ciągnie). Jednak mam również dziwne wrażenie, że zbyt szybko to nie nastąpi :(
    Nie sądziłam, że to powiem, ale szkoda mi matki Olivii. Widać, że star się zmienić, że jednak zależy jej na córce i jej dobru. A ona poniekąd wbija jej nóż w plecy wyjeżdżając z domu w okresie, gdy rodzina powinna być razem.
    Co do ojca, cóż... niewiele osób ma w sobie taką siłę, by samemu przezwyciężyć nałóg. Do tego potrzebne są róże terapie, a skoro on nie chce się jej poddać, to wątpię, że się zmieni...
    Z niecierpliwością wyczekuje kolejnego rozdziału :)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Z jednej strony rozumiem Olivię i jej to twarde postanowienie w kontaktach co do Stefana, więzi z matką i świąt. jednak z drugiej strony może czas się trochę otworzyć. Ja rozumiem ją i wiem, że to wymaga czasu, ale czasami trzeba postąpić spontanicznie. Jednak ze skoczkiem jestem trochę bardziej surowa i moim zdaniem nie może się tak zachowywać.Takie na siłę kończenie z znajomości nie jest dobre, bo jest też druga osoba, która właśnie cierpi, a nie wierzę, ze nie myśli o niej codziennie i stara się coś zrobić, ale co może?
    Mam nadzieję, że ten wyjazd coś zmieni, ale oczywiście na lepsze :)
    Do następnego i życzę weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Cuuudowny *.*
    Ona musi mu wybaczyć <33
    Nie może przez cały czas odtrącać go od siebie, widać że ona jest dla niego bardzo ważna ❤
    Czekam na kolejny
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  14. Już jestem i bardzo przepraszam za opóźnienie. ;c
    Jeśli chodzi o rozdział,to co tu dużo mówić. Jest idealny pod każdym możliwym względem. Po prostu Cudowny! ❤
    Nie rozumiem Olivi.(chyba nie tylko ja z tego co widzę powyżej) Widać że zależy jej na Stefanie,tak samo jak jemu na niej,więc czemu nie może być tak jak dawniej? Czemu ta dziewczyna jest taka uparta...
    Sama dobrze wie,że krzywdzi tym siebie i Stefana.
    A co do tej jej przyjaciółki... Mam dziwne przeczucia,że na tych świętach się coś wydarzy. Coś złego.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny i weny życzę.
    Pozdrawiam i przepraszam za niezbyt ogarnięty komentarz
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Jestem. Przepraszam,że komentuje dopiero teraz ale byłam dwa tygodnie w górach. Dokładnie w Gliczarowie i stąd te wszystkie zaległości. Co do rozdziału to jak zwykle świetny. Ale dlaczego Liv chce się całkowicie odizolować od Stefana? Przecież Oni się kochają ale jeszcze o tym chyba nie wiedzą ... nie rozumiem . Ale to ty wymyśliłaś tę historię. I ta matka. .. nagle tak się zmieniła. No cóż czekam na kolejny. A i jeszcze jedno. Skąd bierzesz takie fajne zdjęcia? Prawie przy każdym rozdziale jest inne. Masz jakiś link?
    Pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
  16. Na początku muszę powiedzieć, że masz wielki talent. Piszesz tak, że aż trudno oderwać się od ekranu. Za to należą się Tobie ogromne brawa i czapki z głów. Widać jak trudno Olivii przetrwać rozłąkę ze Stefanem, ale wie, że tak będzie lepiej. Chociaż z jednej strony dla Kogo, skoro oboje cierpią? Dobrze, że dziewczyna postanowiła dać mamie szansę, ale pewnie też z czasem przekona się do ojca, któremu na pewno skończyć z alkoholem, który na pewno jest ciężką chorobą dla psychiki, bo tam przed wszystkim rodzi się problem. Ten wyjazd będzie na pewno dobą odskocznią od rzeczywistości. Mam nadzieje, że teraz będzie już tylko lepiej. :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Witaj :*
    Przepraszam,że dopiero teraz komentuję ale miałam urwanie głowy.
    Uparta Olivia. Po co jej takie rozwiazanie czyli zerwanie kontaktu ze Stefanem jeżeli i on i ona na tym ucierpieli.
    Z tymi świętami to taki cios w serce matce. Ale Olivia chyba wie co robi.
    Czekam na następny :*
    Pozdrowionka i weny życzę <3
    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  18. Jestem i wygląda na to, że nadrobiłam zaległości :o
    Dlaczego kobiety są takie uparte? Przecież widać, że dla Stefana Olivia jest bardzo ważna :) A ona go tak bardzo odtrąca :c
    Nie ładnie tak nie dbać o swoje zdrowie Livciu :(
    Cieszę się, że Olivia spędzi święta w normalnej atmosferze, bez krzyków i alkoholu.
    Czelam na kolejny! :3
    PS. Zapraszam na osiemnastkę u siebie :3
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Dlaczego jest tak nieugięta? Rozumiem, że tak postanowiła. Ale... No nie wiem :/ Widzę, że relacje między Livią a jej mamą są coraz lepsze:) Osobiście nie jestem przekonana co do tych świąt u przyjaciółki. Rozumiem, spędzi je wreszcie normalnie w normalnej atmosferze. Ale robi też przykrość swojej mamie, która próbuje to wszystko naprawić ;c
    Świetny rozdział <3
    Czekam na kolejny, weny i buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Melduję się! Jednocześnie przepraszam za nie skomentowanie poprzedniego rozdziału, gdyż byłam na obozie.
    Największy plus rozdziału to naprawienie relacji Olivii z matką. Widać, że jej rodzicielka się stara; chodzi na terapie, troszczy się o nią, próbuje nawiązać z nią ponowny kontakt. Grzechem byłoby niedocenienie tego przez dziewczynę i nie danie ponownej szansy jej. Jednak pozostaje ojciec, który nie zamierza rzucić nałogu przez co zmusza córkę do tymczasowego oouszczenia domu. Mam nadzieję, że przez ten czas zda sobie sprawę do czego doprowadził Olivię swoim zachowaniem i to zmieni.
    Natomiast nadal nie rozumiem odpychania Stefana. Chce być jej przyjacielem, co pokazują setki wiadomości. Co z tego, że są daleko? Z tą Irmą nie ma problemu, nawet do niej jedzie na święta. Rani go i myśli, że urywając z nim kontakt, on zapomni o niej. Zdążając poznać Krafta w tym opowiadaniu jestem pewna, że Olivia zapadnie w jego pamięci na bardzo długo.
    Dużo weny i czasu, kochana ;**

    OdpowiedzUsuń
  21. Jestem ;)
    No i jest Stefan!!! ;)
    Widzę że Olivia już się pogodziła ze swoją matką... To jest zdecydowanie wielki plus... Łatwo no to chyba nie było...
    Przepraszam bardzo za taki krótki komentarz... Jednak zaległości jest bardzo dużo... :(
    Obiecuję że się poprawię!!! ;)
    Pozdrawiam... :)
    Buziaki ;*
    Lecę do następnego :)


    OdpowiedzUsuń
  22. Kurde, szkoda, ze Olivia tak olewa Stefana. Niby chce dobrxe dla niego, ale jednoczesnie zachowuje sie bardzo egoistycznie, bo go rani. Oj, ciekawa jestem jak to sie miedzy nimi ulozy :)

    OdpowiedzUsuń